Tytułową bohaterką „Blondynki” jest lekarka weterynarii Sylwia Kubus (Julia Pietrucha) która opuszcza Warszawę, by oddać się pracy zawodowej w niewielkiej wsi Majaki. Ładna i zdolna dziewczyna oczywiście wzbudza niemałe zainteresowanie mieszkających w Majakach kawalerów, ale za to w miejscowych paniach nowoprzybyła wzbudza niepewność. Sylwii czasem przychodzi borykać się z brakiem sprzętu potrzebnego jej do leczenia zwierząt, czasem z zalotami niechcianego adoratora, jednak bohaterka dzięki pozytywnemu nastawieniu, uśmiechowi i uporowi nieustraszenie pokonuje wszelkie przeciwności.

Jak widać pomysł na fabułę do rewolucyjnych nie należy, a jak jest z resztą? Atutem wielu seriali TVP są malownicze plenery i również „Blondynka” nie mogła się bez nich obyć. Twórcy serialu mocno postawili na ten element, co widać już w przydługiej czołówce, w której tytułowa bohaterka wyglądająca niczym Zosia z „Pana Tadeusza” pląsa wśród złocistych zbóż. Niestety, same plenery serialu nie uratują.

Twórcy „Blondynki” bardzo wyraźnie położyli nacisk na pokazanie więzi, jaka łączy człowieka z naturą. Główna bohaterka w końcu jest lekarką weterynarii, jej ukochany opiekuje się końmi, a w Majakach nie brakuje psów, kotów, krów i przedstawicieli kilku innych gatunków zwierząt. To właśnie to prawdopodobnie miało odróżnić „Blondynkę” od „Domu nad rozlewiskiem”, czy „Ojca Mateusza” w których przecież też fabuła skupia się na jednym bohaterze, a atutem są plenery. Niestety, ani opieka nad psami i kotami, ani chodzenie bohaterów po lesie i bełkotanie o koźlętach również nie uczyniły z „Blondynki” ciekawej produkcji.

Może zatem obsada? Tu jest poprawnie, ale właściwie nikt się nie wyróżnia, a sama Julia Pietrucha w roli Sylwii, choć ogólnie wypada nieźle, momentami jest nieprzekonująca. Sposób prezentacji fabuły? Poszczególne wątki są dość mocno od siebie oderwane i nie tworzą zwartej historii, poza tym serial po prostu jest nudny. Poczucie humoru? Końskie podrywy miejscowych adoratorów, z którymi zmaga się bohaterka, czy jej „lekkie” rozmowy z mieszkańcami wsi w ogóle nie są zabawne, momentami bywają nawet żenujące.

Serial skierowany jest do tych widzów, którzy w niedzielne wieczory śledzili „Dom nad rozlewiskiem”, a wcześniej „Ranczo”, dlatego serial może przyciągnąć wielu widzów, zwłaszcza na początku emisji. Jednak o ile „Ranczo” widzowie oglądali dla specyficznego poczucia humoru, a „Dom nad rozlewiskiem” ratowała Joanna Brodzik, trudno znaleźć element, który pomógłby „Blondynce” utrzymać sympatię widzów.

"Blondynka", emisja: od 7 marca, TVP1, niedziela, godz. 20.20.









Reklama