Jessica Jones to postać rodem z komiksowego uniwersum Marvela, jednak w serialu ABC i Marvel Television twórcy dosyć swobodnie potraktowali pierwowzór. Wykreślili z serialu wiele wątków, natomiast serialową genezę powstania superbohaterki napisali właściwie od nowa. Tak samo jak motyw szukania przez Jessicę jej powiązań z tajemniczą kliniką IGH, który stanowi fabularną oś drugiego sezonu.

Reklama

Serial utrzymany jest w realistycznej konwencji (poza czołówką wizualnie nawiązującą do komiksowej „Elektry: Assasin” Billa Sienkiewicza). Twórcy postawili sobie za cel rozbudowanie i uprawdopodobnienie serialowego świata, w tym branży detektywistycznej, medialnej i prawniczej, wokół których toczy się akcja. Superbohaterowie są częścią społecznej rzeczywistości, wchodzą w związki, mają zwyczajne obowiązki – Jessica Jones kładzie silny akcent na „ludzki” wymiar postaci. Ta charakterystyczna cecha serialu jest typowa dla wielu telewizyjnych produkcji Marvela, jak chociażby rewelacyjnego Legionu (którego twórcą jest Noah Hawley). W obu serialach superbohaterskie zdolności są odbierane przez innych bohaterów jako fizyczne ułomności czy wręcz choroby psychiczne, a nie supermoce, które mają pozaziemskie pochodzenie.

Twórcy filmów i seriali o komiksowych superbohaterach zmagają się notorycznie z problemem przełożenia abstrakcyjnej warstwy graficznej oraz uproszczonego oraz rządzącego się swoimi prawami uniwersum komiksu na konkretność i realizm filmowego świata. Nie udało się to też w Jessice Jones, w której zderzanie ze sobą „społecznych” i „komiksowych” wątków wywołuje niezamierzony uśmiech politowania. Jessica sąsiaduje na przykład z Oscarem ˗ dozorcą latynoskiego pochodzenia, który walczy o prawo do opieki nad synem (to jeden z kilku silnie obecnych w serialu społecznych wątków). W jednej ze scen prowadzi on intelektualną rozmowę z psychopatyczną matką bohaterki o malarstwie, co sąsiaduje ze scenami makabrycznych „komiksowych” zbrodni. Tego typu połączenia wywołują u widza zapewne poznawczy dysonans.

Reklama

Twórczynią serialu jest Melissa Rosenberg, która wcześniej była m. in. jedną ze współproducentek Dextera. Oba seriale zresztą pod wieloma względami ze sobą dialogują: główni bohaterowie są aspołecznymi „dziwadłami” (prowadzącymi pierwszoosobową narrację z offu), które mają podobne zawodowe obowiązki i problemy z agresywnymi popędami. Obie produkcje charakteryzuje też połączenie czarnego humoru i lekkości z makabrą i mrokiem. W Jessice Jones nie brakuje również innych czytelnych nawiązań do komiksu czy filmu, w tym między innymi do Kapitana Ameryki oraz Zagubionej autostrady Davida Lyncha.

Reklama

Jessica ma w sobie niewiele z klasycznego superbohatera. Bliżej jej raczej do prototypowego bohatera filmu noir – prywatnego detektywa, lakonicznego i ironicznego twardziela, którego stałymi atrybutami są szklaneczka whisky i cięty język. Taki jest też charakter całego serialu, którego fabuła koncentruje się na prowadzonym przez bohaterkę śledztwie, które ma wyjaśnić genezę jej supermocy. Dochodzenie to jest przy okazji dla niej metaforyczną drogą w poszukiwaniu tożsamości.

Jessica Jones to w pewnym sensie feministyczny serial. Jego akcję niosą bowiem na swoich barkach szczegółowo zarysowane i skomplikowane role kobiece. Po niedawnym kasowym sukcesie Wonder Woman możemy się w najbliższym czasie spodziewać zalewu filmowych i telewizyjnych ekranów kobiecymi bohaterkami. Jedną ze słabości serialu ABC jest jednak mała psychologiczna głębia i wiarygodność postaci (bohaterek), które nie są wystarczająco zniuansowane. Trudno jest uwierzyć w ich motywację, a tym bardziej utożsamić się z nimi i im kibicować. Zdecydowanie najsilniejszą obsadowo stroną serialu jest postać Jessiki (grana przez Krysten Ritter), która przyciąga do ekranu uwagę swoją nietypową urodą i filmową charyzmą.

Serial wypada też słabo pod względem narracji i konstrukcji scenariusza – nadmiernych fabularnych uproszczeń, dużej liczby zbiegów okoliczności oraz nielogiczności zachowań bohaterów. Zarówno pod względem zastosowanych zabiegów formalnych, jak też narracyjnych jest to konwencjonalna produkcja. W erze zawrotnego tempa ekspansji i rozwoju serialu to raczej słabość.

Nie spodziewajcie się też po Jessice Jones zawrotnego tempa akcji, zapierających dech efektów specjalnych czy mocnych cliffhangerów. Sceny akcji w serialu są jak jednorożce, które rzadko występują w przyrodzie. Jeśli już się pojawiają, to są mało rozbudowane, przeciętnie zrealizowane i po prostu nudne. Bardzo mocno kontrastują z fantastycznymi wizualnymi fajerwerkami, jakie serwują nam co kilka tygodni kinowe propozycje ze stajni Marvela.

Jessica Jones to solidnie zrealizowana produkcja. Trudno jednak powiedzieć do kogo jest skierowana, bowiem nie jest ani propozycją dla nastolatków uwielbiających bohaterów biegających w obcisłych rajtuzach, ani starszych fanów ambitnych, mrocznych i oryginalnych produkcji.


OCENA: 5/10