Janachowska, która swoją popularność zawdzięcza programowi "Taniec z gwiazdami", przez małżeństwo zupełnie odmieniła swoje życie. Nie dość bowiem, że została żoną milionera, a niedawno także matką uroczego chłopca, to przygotowania do własnego bajkowego ślubu, doprowadziły ją do zmiany kariery zawodowej. Z zawodowej tancerki, stała się ekspertką ślubną i gwiazdą telewizji.

Reklama

O tym, jak wyglądały początki jej znajomości z biznesmenem Krzysztofem Jabłońskim, Janachowska opowiedziała w rozmowie z "Galą":

Na początku nie widziałam w nim materiału na swojego partnera. Gdy się poznaliśmy, nie zrobił na mnie najlepszego wrażenia - wyznała i dodała, że z czasem jednak zaczęła przekonywać się do Krzyśka. Sprawy nabrały tempa, gdy zdobył mój numer telefonu i zaczął mi wysyłać zabawne SMS-y. Okazało się, że ma podobne poczucie humoru do mojego. Wtedy po raz pierwszy zapunktował, pomyślałam: "Może coś w nim jest? Poczucie humoru mają przecież ludzie inteligentni" - opowiedziała

Tancerka zdradziła także, jak to jest być żoną milionera:

Wiele osób będzie rozczarowanych, ale to nie jest historia w stylu "Kopciuszek poślubił księcia". Zanim poznałam Krzysztofa, też żyłam na dobrym poziomie, choć na pewno nie na aż takim. Pochodzę z rodziny, w której nigdy nie brakowało pieniędzy. Sama też dobrze zarabiałam. Najpierw ucząc tańca, później występując w "Tańcu z Gwiazdami". Stać mnie było na markowe torebki i buty, na samochód i mieszkanie. Nie zapomniałam, jak ciężko na to wszystko pracowałam.

Reklama

Janachowska zapewnia także, że nie wyobraża sobie być na utrzymaniu męża:

Pracujemy z Krzysztofem razem, ale nie wyobrażam sobie być od niego zależna finansowo, prosić go o pieniądze na własne wydatki. Nawet gdy na początku związku dał mi dostęp do swoich kart kredytowych, krępowałam się z nich korzystać i wszystko kupowałam za swoje - zapewnia.