Doda długo nie mogła znaleźć szczęścia w miłości. Jej kolejne związki kończyły się głośnymi rozstaniami i wzajemnymi oskarżeniami w mediach. W końcu jednak na drodze piosenkarki pojawił się Emil Stępień. Producent okazał się być tym, któremu Doda zdecydowała się złożyć przysięgę małżeńską. Obserwując szczęście swojej idolki u boku męża, jej fani zaczęli zastanawiać się, czy jej podejście do macierzyństwa uległo zmianie i za jakiś czas postara się o powiększenie rodziny.

Reklama

Okazuje się jednak, że w kwestii bycia mamą Doda jest konsekwentna. Zapytana o takie plany w wywiadzie dla serwisu edziecko.pl, odparła:

Nigdy w życiu! Moja mama mnie już o to nie pyta. Na początku pewnie myślała, że mi przejdzie, ale zrozumiała w końcu, że to nie jest mój kaprys, ale przemyślana decyzja. Nigdy nie miałam instynktu macierzyńskiego. Kiedy miałam kilka lat, poprosiłam rodziców na poważną rozmowę i zwróciłam się wtedy do mamy: "Zero młodszego rodzeństwa proszę". (śmiech) Ja w roli mamy? W głowie mi się to nie mieści.

Doda opowiedziała także o swojej mamie. Piosenkarka nie szczędziła jej pochwał mówiąc, że zawsze mogła liczyć na jej wsparcie. Przyznała także, że matka jest wobec niej niemal bezkrytyczna i wierzy, że jej córka ma wiele talentów. Na dowód tego, Doda przytoczyła zabawną sytuację:

Reklama

Jakiś czas temu mieliśmy problem ze znalezieniem odtwórczyni głównej roli w filmie "Dziewczyny z Dubaju", którego jestem producentką. Ta aktorka powinna być ładna, zgrabna, pewna siebie, rezolutna, a jednocześnie ciepła i wrażliwa. Reżyserka filmu Maria Sadowska i kilka innych osób zaczęło mnie przekonywać, że idealnie nadaję się do tej roli. Jakimś cudem centrum dowodzenia świata w Ciechanowie dowiedziało się o tym gołębiem pocztowym i odezwało: "Doroniu wierzę, że nie możesz być obojętna wobec swojego talentu aktorskiego". Odpowiedziałam: "Mamo, będę grała prostytutkę, która wciąga koks." Odpowiedź nadeszła szybko: "A to nie!". Pomijając fakt, że nie chcę grać w filmie, który produkuję. Mam mnóstwo pracy, a poza tym nie chcę, żeby mi znowu zarzucono, jak przy "Pitbullu", że robię film, aby samą siebie obsadzić