Anna i Robert Lewandowscy nie lubią zdradzać zbyt wielu szczegółów dotyczących ich prywatności. Po urodzeniu pierwszej córki Klary, trenerka przez długi czas nie mówiła publicznie o tym, jak trudnym przeżyciem był dla niej poród. Dopiero jej mąż, w jednym z wywiadów dla "Faktu" zdradził po czasie, że sytuacja wyglądała bardzo groźnie:
To wszystko trwało z trzydzieści godzin. Poród był bardzo trudy, Ania straciła bardzo dużo krwi, potem pani doktor powiedziała, że niewiele brakowało, by skończyło się to o wiele gorzej... Gdy walczyła, ja trzymałem Klarę na rękach. Byłem tak zestresowany, zesztywniały z nerwów, że nie potrafiłem podnieść ręcznika z podłogi – mówił wówczas piłkarz
Nic więc dziwnego, że bliscy trenerki bardzo martwili się, jak tym razem przebiegnie poród. Na szczęście narodziny Laury odbyły się bez komplikacji, o czym mama Ani, pani Maria Stachurska opowiedziała w rozmowie z PAP Life:
Bardzo się martwiłam, żeby nie powtórzyła się sytuacja, jaka miała miejsce przy porodzie Klary. Tamten poród był bardzo trudny. Tym razem było zupełnie inaczej, Ania urodziła Laurę szybko i bez komplikacji. Malutka ma świetny apetyt, nie daje się oderwać od piersi
Teściowa Roberta Lewandowskiego twierdzi, że miała przeczucie w kwestii porodu córki:
W nocy nie mogłam spać, a jak już usnęłam, śniło mi się, że noszę noworodka. Rano, gdy się obudziłam, dostałam SMS-a, że Ania zaczęła rodzić. I 40 minut później pojawiła się na świecie Laura - opowiedziała dziennikarzom PAP.