Po blisko 25 latach pracy w listopadzie ubiegłego roku Telewizja Polska rozstała się z Moniką Zamachowską. Od tego czasu dziennikarka próbowała znaleźć dla siebie miejsce w innej stacji, niestety bezskutecznie. Kiedy w Polsce wprowadzono pierwsze obostrzenia związane z epidemią koronawirusa, telewizje wstrzymały większość swoich produkcji, co sprawiło, że znalezienie angażu stało się niemożliwe.

Reklama

W rozmowie z "Faktem" dziennikarka została zapytana o to, jak odnajduje się w obecnej sytuacji:

Kwarantanna mija mi zaskakująco dobrze. Mamy chwilę dla siebie z mężem i dzieciakami. Mamy codziennie wspólny obiad. Gramy z mężem w karty, scrabble, kości. Oczywiście to ma złe swoje strony, bo ile można? W pewnym momencie człowiekowi denko trochę odbija, ale ja to lubię.

Po chwili dodała jednak, że ponieważ aktualnie nie tylko ona, ale także jej mąż Zbigniew Zamachowski pozostaje bez pracy, sytuacja finansowa rodziny robi się nieciekawa. Na razie jednak starają się tym nie przejmować:

Mój mąż jest pracoholikiem i nigdy go w domu nie było. Ja mam przerwę wywołaną bezrobociem, więc siłą rzeczy też jestem, ale cieszę się, że z nimi. W pewnym momencie zabraknie nam pieniędzy, ale ja mam na szczęście bardzo duży debet na koncie, także na razie jest okej - powiedziała.

Reklama

Zamachowska odniosła się także do swojej utraconej pracy. I choć twierdzi, że lubiła być gospodynią "Pytania na śniadanie", to nie żałuje, że ją zwolniono:

Żałuję, że za długo siedziałam w śniadaniówce. To jest mało ambitna działka, moi drodzy. Bardzo mi przykro to wam powiedzieć. Prawdziwego dziennikarza telewizyjnego stać na więcej. (...) Bycie panią ze śniadaniówki nie da nikomu prestiżu. (...) Ale rozumiem, że każdy orze jak może. Sama nie rezygnowałam. Pewnie gdyby mnie nie wywaliliby, siedziałabym tam dalej. (...) Nie obejrzałam "Pytania na śniadanie" odkąd mnie tam nie ma. To się już nie zmieni. Szkoda mi dnia. Mamy teraz z mężem luksus, że wstajemy trochę później, czyli ok. 9:30. A o tej porze, czyli ok. 10.00, w śniadaniówkach to już jest "dno dna" i tylko tzw. lifestyle, który w ogóle mnie nie kręci - czytamy.