Aktor kilka dni temu sam zgłosił się do szpitala, ponieważ miał objawy zakażenia koronawirusem. Niestety standard obsługi w państwowym szpitalu nie spełnił oczekiwań aktora

Do szpitala zgłosiłem się sam, nie chcąc zarażać kolegów i koleżanek na planie. Chciałem być odpowiedzialny i ograniczyć możliwość ewentualnego rozpowszechniania wirusa. Tyle że możliwości weryfikacji w Polsce są skandaliczne. Do szpitala trafiłem tylko za wyraźną prośbą władz TVP. Gdyby nie ich reakcja, siedziałbym z objawami w domu, modląc się o wyzdrowienie. We wtorek zostały mi pobrane wymazy i zaczęło się czekanie i brak jakiegokolwiek informowania. Na drugi dzień, zamiast wyników, przyszła pielęgniarka pobrać kolejny wymaz, bo okazało się, że laboratorium zbiło moje próbki. Pierwszy wynik przyszedł po 30 godzinach, ujemny więc kamień z serca. Ale czas oczekiwania to jakieś kuriozum obnażające polskie władze.

Reklama

Krystian Wieczorek bardzo krytycznie ocenił pracę lekarzy i personelu medycznego

Od strony personelu medycznego brak jakichkolwiek informacji, od kiedy trafiłem do szpitala. Miałem poczucie, że jestem petentem i intruzem i jak mam w ogóle czelność pytać o cokolwiek. Notabene ci sami ludzie, pracując w Medicoverach, Luxmedach są mili i komunikatywni. Po 24 godzinach od wymazu dowiedziałem się, że to badanie i tak jest wstępne, bo po 48 godzinach od pierwszego wymazu jest brany kolejny tzw. potwierdzający. Potwierdzenie ujemne przyszło po 52 godzinach. I gdyby nie moja żona, która zrobiła aferę, to nikt znowu nawet mnie nie raczył zawiadomić, że są wyniki – napisał oburzony na swoim Instagramie

Reklama

Więc gdy słyszę dzisiaj o jakimś balkonowym geście solidarności dla środowiska lekarskiego, to krew mnie zalewa. Póki będziemy się godzić na taki stan rzeczy, tak długo środowisko lekarsko-farmaceutyczne będzie utrzymywało to urocze status quo

Na koniec Wieczorek łaskawie docenił pracę pielęgniarek i zaapelował do fanów o rozsądek i przestrzeganie zasad higieny. Po pewnym czasie jednak Krystian postanowił usunąć swój post tłumacząc, że prosiła go o to rodzina. Stwierdził jednak, że zdania nie zmienił.