Kiedy w polskich mediach wybuchają kolejne afery z katolickimi księżmi w roli głównej, Szymon Hołownia potępia duchownych za ich występki. Zawsze jednak broni instytucji Kościoła nazywając ją "swoim domem" i zapewniając, że nigdy jej nie opuści.
W swojej najnowszej książce, będącej dialogiem z Marcinem Prokopem, Hołownia przypomina sobie, że również jemu zdarzyło się spotkać na swojej drodze księży, którzy zachowywali się niemoralnie:
Raz jeden z księży próbował przekroczyć moje granice, nie bardzo wiem nawet, o co mu chodziło, chyba chciał mnie objąć na pożegnanie, a może nie tylko to, w każdym razie dostał w mordę. Z tak zwanego plaskacza, przy czym odepchnąłem go też na tyle mocno, że się przewrócił na tapczan czy wersalkę, przy której stał
I choć nie był to jedyny ksiądz, do którego Szymon Hołownia ma zastrzeżenia, to jak zapewnia, zdecydowana większość duchownych z jakimi się spotkał to poczciwi ludzie:
Kojarzę też innego księdza, ważną personę białostockiego Kościoła, o którym moi ówcześni koledzy mówili, że ma przebogatą kolekcję filmów pornograficznych – nie wiem, nie korzystałem. Ale większość duchownych, których spotkałem, a jako aktywny działacz ministrancki spotkałem ich naprawdę wielu, to byli normalni ludzie.
Książka Szymona Hołowni i Marcina Prokopa zatytułowana "Pół na pół. Rozmowy nie dla dzieci" zadebiutowała na rynku wydawniczym 30 października.