"Wrzenie" to wywiad rzeka, jaki Karolina Korwin Piotrowska przeprowadziła z księdzem, Grzegorzem Kramerem. W książce dziennikarka pyta swojego rozmówcę o podejście Kościoła do wielu trudnych tematów takich, jak eutanazja, aborcja czy homoseksualizm. Ostatnio na swoim Instagramie autorka skarżyła się, że wielu katolików w odpowiedzi na tę publikację hejtuje ją i wysyła groźby śmierci. Okazuje się jednak, że pojawiają się także inne reakcje:
Fajnie, kiedy ksiązka rezonuje, jest mocny oddźwięk, ale jestem w sumie w szoku. Piszecie do mnie, zaczepiacie mnie na ulicy i opowiadacie swoje historie. Początek jest ZAWSZE taki sam:"pochodzę w bardzo wierzącej rodziny", są oazy, pielgrzymki, jest wiara, a koniec to zawsze: nie posyłam już dzieci na religię, nie chodzę, nie wierzę, zostałem upokorzony, obrażony, podczas rozwodu kościelnego wypytywano mnie jak u seksuologa, ksiądz nie chciał ochrzcić dziecka bez pieniędzy, byłam molestowana na plebanii, mam dziecko LGBT i nie pozwolę, by je obrażano, zrobiłem/-am apostazję. Piszę to, bo czuję się niemal jak Wasz spowiednik, słucham wyznań, czytam je, chcę, żebyście wiedzieli, że wszystko czytam, jednak nie mam czasu odpowiedzieć na każdą wiadomość.
Dziennikarka uważa, że mamy do czynienia z przełamaniem pewnego tabu:
Coś w ludziach pęka i nie boją się mowić. Dumny z siebie i swej, jakże dawnej, potęgi polski kościół stracił coś bezpowrotnie. Historie z ostatnich dni, kiedy nie wzywa się policji do pedofili, którzy są bezkarni, bo chronią ich sutanny, a wzywa sie policję do 13-latka, kiedy bezkarny duchowny z Gdańska ma za nic prawo, bo w każdej innej świeckiej korporacji za mobbing i obrażanie ludzi poleciałby z roboty, a tutaj...Ta książka mocno rezonuje. Hejterów pozdrawiam- ogromnie ich dużo przez ostatnie dwa tygodnie, od premiery #wrzenie pod fejkowymi kontami, w imię Boga i kościoła, życzą mi końca kariery i niechybnej śmierci. Też was lubię, a sądząc po absurdalnie histerycznych reakcjach na tę rozmowę, było warto, a słowa, które w tej rozmowie padaja są trafne, bo niektórych zabolały BARDZO. Prawda boli.