Kamińska pojawiła się w programie "Gość Radia Zet", gdzie opowiadała, że spotyka się z hejtem za wspieranie Tęczowego Piątku. Aktorka przyznaje jednak, że w porównaniu do ubiegłego roku, tym razem dostaje więcej podziękowań i słów wsparcie, niż krytyki. Zapytana o to,co piszą jej przeciwnicy akcji, odparła:

Reklama

Chyba nie mogę tutaj używać wulgaryzmów, więc może takie najbardziej szokujące wiadomości zachowam dla siebie. Natomiast najczęściej spotykam się z takimi zarzutami, że na pewno dostałam dużo pieniędzy za udział w tej akcji albo że widocznie moja kariera podupada i trzeba się opowiedzieć po którejś ze stron

Julia wyjaśniła od razu, że żaden z ambasadorów Kampanii Przeciwko Homofobii nie otrzymuje wynagrodzenia za swoje zaangażowanie. Aktorka powiedziała, dlaczego uważa, że takie inicjatywy jak Tęczowy Piątek są bardzo potrzebne osobom LGBT:

Są to ludzie, którzy bardzo często są szykanowani w szkole ze względu na swoją orientację seksualną i bardzo mnie to porusza. Bardzo mnie to boli. Uważam, że Tęczowy Piątek jest bardzo potrzebny. I nie tylko ja tak uważam, bo od czasu, kiedy zaczęliśmy promować akcję, dostaję bardzo dużo informacji od młodych gejów, od młodych lesbijek z podziękowaniami za to, że się angażujemy, że to robimy

Temat dyskryminacji osób LGBT jest dla Julii Kamińskiej ważny również ze względów osobistych, bowiem w jej bliskim otoczeniu są osoby, które dotyka hejt:

Nie znam osoby nieheteronormatywnej, która by nie była hejtowana. A mam takich osób w swoim środowisku bardzo dużo. I to jest ogromny problem, bo ja jako osoba heteronormatywna i tak miałam przerąbane w szkole. Było mi przykro, często spotykałam się z [hejtem] jak każdy młody człowiek. Szkoła często bywa po prostu trudna, bo dzieci bywają okrutne. I to też nie jest ich wina. Po prostu trzeba z nimi rozmawiać. To są te momenty, kiedy ludzie się rozwijają i potrzebują wsparcia dorosłych. A jeżeli jeszcze do tego wszystkiego dochodzi nieheteronormatywność, takie wrażenie, że „o matko, chyba coś jest ze mną nie tak”, do tego stopnia, że ministerstwo chce zakazać takiego dnia, który mi będzie pokazywał, że ze mną wszystko jest w porządku, no to nie wiem, nie dziwię się, że jest tyle słów samobójczych wśród dzieci nieheteronormatywnych... – zaczyna płakać. – Przepraszam, wzruszyłam się, jest mi po prostu strasznie przykro – dodaje.

Reklama