Możecie mi mówić tato... właśnie otrzymałem dokumenty. Wdech , wydech - wiem , znam zdanie niektórych osób na ten temat. - napisał Michał we wspomnianym poście
Chwilę później opublikował kolejny wpis, w którym opowiedział o adoptowanym maluchu:
Ta rzeka nazywa się Kinabatangan. To w jej pobliżu ponad 6 miesięcy temu małego znalazł pewien farmer. Rodzice zginęli a mały leżał głodny tuż przed wejściem do swojego domu. Wychłodzony, odwodniony, przerażony, z dużą niedowagą i z bardzo ciężkimi objawami malarii został przewieziony do ośrodka. Przez sześć przeszło miesięcy walczono o jego zdrowie. Tam też wpadliśmy na siebie.
Dopiero dzisiaj zaś Piróg wyjaśnił, że owszem adoptował, ale nie dziecko, a małego orangutana o imieniu Tombie:
Na imię mam Tombie mam niespełna 3,5 roku. Zostałem znaleziony pod moim domem około 18 miesięcy temu.Znalazł mnie nieznany mi farmer, ważyłem wtedy 3,2 kg. Byłem chory, niedokarmiony, odwodniony i chorowałem na ciężką malarię. Mój dom został zrównany z ziemią prawie doszczętnie, moja mama zginęła podobnie jak nasi krewni i dalecy kuzyni. Stało sie to w trakcie najazdu buldożerów na nasze domostwo, którym był najstarszy na świecie las deszczowy. Las ten został zniszczony przez ludzi ponieważ chcieli mieć tańsze batoniki, kremy i inne produkty użytku codziennego. Więc go wycięli żeby posadzić tam inne rośliny z których pozyskują surowce. Ja miałem dużo szczęście i tak oto 1 października 2017 roku trafiłem do ośrodka rehabilitacyjnego w północno wschodnim Borneo. Byłem wtedy bardzo ciężko chory i nieprzystosowany do życia. Teraz z upływem czasu powoli uczę się wszystkiego co potrzebne jest mi do przeżycia w przyszłości. Niestety nie jest to takie łatwe. Ponieważ my orangutany dosłownie wszystkiego uczymy się od naszych matek. Moja jak wiecie zginęła. Los jednak uśmiechnął sie do mnie ponownie i na moje szczęście w ośrodku poznałem koleżankę o imieniu Matamis. Matami jest naprawdę super i po części zastępuje mi mamę ale i siostrę. To ona jest obecnie moim nauczycielem życia. Moi zdziesiątkowani krewni i kuzyni oraz inne zwierzęta z którymi dzieliliśmy nasz dom nadal żyją w pozostałościach lasu deszczowego. Mam nadzieje, że pozwolicie mi do nich kiedyś w przyszłości dołączyć. To zależy już tylko od was i od waszego podejścia do natury. .- Tombie
Michał przeprosił także tych fanów, którzy poczuli się wprowadzeni w błąd i sądzili, że tancerz adoptował dziecko.