Anna Sobańda: W serialu "Ślepnąc od świateł" wciela się pan w zdegenerowanego celebrytę, gospodarza talk show z zamiłowaniem do imprez. Czy wzorował się pan na jakiejś konkretnej postaci z naszego show biznesu?

Reklama

Cezary Pazura: Wiem o plotkach, które pojawiły się kiedy wyszła książka, że pierwowzorem tej postaci miał być Kuba Wojewódzki. Zagadnąłem go nawet o to przy okazji spotkania. Odpowiedział, że słyszał o tym, ale to bzdura. I oczywiście to jest nieprawda, bo film jest kondensacją postaci, które spotykamy w realnym życiu. Nie unikniemy jednak tego, że widzowie będą doszukiwali się w serialowych bohaterach podobieństw do prawdziwych osób.

Szukamy odnośników do tego, co znamy

Tak, to jest absolutnie naturalne. Tymczasem my w serialu pokazujemy kwintesencję takiego zachowania w mediach, gdzie człowiek, który prowadzi swój talk show, zna wszystkich, wszyscy chcą u niego bywać, jest królem rozrywki. Wydaje mu się, że może wszystko, bo świat wirtualny zbyt mocno wszedł mu na psychikę. Jednak w pewnym momencie swojego życia podświadomie mówi „sprawdzam” i robi rzecz straszną, wręcz drastyczną po której okazuje się, że nie jest tak, jak mu się wydawało,­ że żyjemy w świecie pozorów.

Reklama

Jakub Żulczyk, który jest autorem powieści „Ślepnąc od świateł” powiedział, że zło tej postaci wynika z jej inteligencji

Bardzo ładnie powiedziane i prawdziwe. Inteligencja płata nam takie figle. Znam wielu piekielnie inteligentnych ludzi, którzy przez tę inteligencję stali się złośliwi, zgryźliwi i męczący. Jakub wie, co mówi, bo czym innym jest inteligencja, a czym innym mądrość. Nie zawsze człowiek inteligentny jest mądry i na odwrót. Ideałem jest oczywiście połączenie mądrości z inteligencją, bo wówczas nie jest się cynikiem. Faktycznie bowiem, ludzie bardzo inteligentni często stają się cynikami i ten cynizm ich zabija. Od takich ludzi się ucieka. Inteligencja może rozpasać, rozbuchać ego, a nawet zabić.

W serialu poznajemy kilka różnych światów, składających się na Warszawę. Pana bohater jest przedstawicielem show biznesu, świata do którego pan, jako aktor poniekąd należy. Czy prawdziwy polski show biznes jest podobny do tego, który pokazuje serial?

Reklama

Oczywiście są podobieństwa. Odbywają się takie imprezy jak ta, pokazana w serialu. Choć kiedy ja chodziłem na imprezy, a było to dawno temu, to takiego szału nie było. Siadało się do stołu, była wódka, popitka i tyle. Dziś, jeśli kogoś stać, może taką imprezę zrobić. I pewnie każdy chce wówczas na niej być, bo można tam złapać kontakty, zawrzeć przydatne znajomości. Bywają takie imprezy.

W domu Cezarego Pazury również?

Chyba Pani sobie żartuje. Mam troje małych dzieci i u mnie w domu o 21.00 już się dawno śpi (śmiech) Po drugie moja żona ma zasadę, że próg naszego domu mogą przekroczyć tylko osoby z rodziny i naprawdę bliscy przyjaciele.

W serialu "Ślepnąc od świateł" pojawia się plejada polskich aktorów. Jak czuł się pan na planie w tak doborowym towarzystwie?

To wielkie nazwiska więc frajda była ogromna. Kiedy przedpremierowo zobaczyłem trzy pierwsze odcinki, patrzyłem na kolegów z zachwytem i podziwem. W ich oczach też widziałem, że chcą mi powiedzieć „no Pazur, dałeś czadu”. Cieszę się, bo to naprawdę świetna obsada, moim ulubieni aktorzy. Jana Frycza kocham miłością absolutną. Stawałem na głowie, żeby zagrał w moim debiucie reżyserskim. Współpraca z nim to wielka przygoda, bo to aktor, który umie wszystko. W tym filmie przepoczwarzył się znakomicie. Podobnie, jak Robert Więckiewicz, który zagrał tak, że nic tylko go schrupać. Wszyscy spisali się znakomicie.

W tym wybitnym zestawie aktorskim pojawia się naturszczyk, któremu powierzono główną rolę. Kamil Nożyński poradził sobie z tym zadaniem?

Miałem z nim bardzo dobry kontakt, widziałem, jak ciężko pracuje. On miał najgorzej z nas wszystkich, bo cały czas był na ekranie. Ze swojego normalnego życia nagle wszedł w świat, w którym wymagano od niego cały czas emocji na najwyższym poziomie. Kiedy mieliśmy dłuższą przerwę w zdjęciach, rozmawiałem z nim, mówił, że bardzo wszystko przeżywa, wchodzi w rolę, zaczyna myśleć swoim bohaterem. Powiedziałem mu wtedy, że nas w szkole teatralnej też uczyli, jak wchodzić w rolę, ale niestety nie było zajęć z tego, jak z niej wychodzić. Jak wziąć prysznic i odseparować się od tej postaci. Doradziłem Kamilowi, że musi zapomnieć o tym wszystkim, nie przeżywać, pójść na spacer, spędzić czas z rodziną, żeby nie oślepnąć od tych filmowych świateł. Był mi bardzo wdzięczny za te rady, mówił, że mu to pomogło.

Kamil w ogóle bardzo dobrze sobie poradził. Jest skromny, pokorny, pracowity i wrażliwy. W dodatku jest bardzo zdolny no i przystojny. Kobiety go pokochają (śmiech)

W jednym z wywiadów powiedział pan o sobie, że jest apolityczny. Podtrzymuje pan tę deklarację?

Tak, od zawsze. Czasami ktoś mnie w coś wmanewrował, ale ja podtrzymuję, że jestem apolityczny. Widzę, że trzeba mocno zwracać uwagę na to, co się mówi. Moja apolityczność nie polega na tym, że nie lubię polityków. Polityka była, jest i będzie obecna w naszym życiu i ma na nas bardzo duży wpływ, ale ja nie sympatyzuję z żadną z opcji i staram się oddzielić ziarno od plew. My artyści zawsze byliśmy na końcu łańcucha pokarmowego dla każdej władzy. Aktor, film, rozrywka jak zwał tak zwał, są właśnie od tego, żeby widz mógł odpocząć od polityki, zapomnieć o całym zgiełku i móc oddać się sztuce wyższej. Takie jest moje powołanie, a nie branie udziału w polityczni-medialnych przepychankach

Czasem jednak opłaca się poprzeć tych, którzy są u władzy

Nie wydaje mi się. Dlaczego tak pani sądzi?

Można na przykład dostać angaż w Telewizji Polskiej

Nie wydaje mi się, aby było to opłacalne. Swoje poparcie lepiej wyrazić jak każdy obywatel, idąc na wybory. Ja będę unikał publicznego mówienia o tym, za jaką partią jestem, bo to jest moja prywatna sprawa. Tym bardziej teraz, kiedy jesteśmy społeczeństwem podzielonym dokładnie na pół. W dojrzałych demokracjach, takich jak Stany Zjednoczone, to normalne, że jeden aktor popiera tego polityka, drugi innego, ale grają razem w jednym filmie. U nas zaś, poparcie konkretnej opcji politycznej grozi tym, że możesz nie dostać pracy. Aktor nie powinien mieć głośnych poglądów politycznych. Takie jest moje zdanie, do którego dojrzałem

O swojej wierze mówi pan jednak otwarcie

Tak, bo nie ma się czego wstydzić. Denerwuj mnie jednak to, że kiedy mówisz, że jesteś wierzący i chodzisz do kościoła, automatycznie przypisują cię do jednej opcji politycznej. Tymczasem dla mnie z polityką nie ma to nic wspólnego. Jestem wychowany w rodzinie o wartościach chrześcijańskich i tak mi zostało. Tak samo wychowuję swoje dzieci, zobaczymy, co z tego będzie.

Premiera serialu "Ślepnąc od świateł" już 27 października w HBO GO