O swojej przygodzie z Jackie Kennedy, Zbigniew Buczkowski opowiedział w najnowszym numerze "Dobrego Tygodnia". Cała sytuacja wydarzyła się, gdy wdowa po Johnie F. Kennedym przyleciała do Polski na pogrzeb szwagra swojej siostry, Edmunda Radziwiłła:
O wizycie Jacqueline w Polsce dowiedziałem się od mamy, która pracowała w LOT. Chciałem zobaczyć tę legendarną kobietę, żonę zastrzelonego prezydenta USA.
W trakcie ceremonii pogrzebowej Jackie znalazła się w niebezpieczeństwie, przed których uchroniła ją szybka reakcja Buczkowskiego:
W pewnej chwili Jacqueline wyszła sama przed bramę cmentarza. Ludzie zaczęli na nią napierać i tak wylądowała na polu w kartoflach. Widząc to, ruszyłem jej na pomoc. Krzyknąłem, by ludzie się rozstąpili. Podszedłem do niej, chwyciłem pod ramię i wskoczyliśmy do tramwaju. Przejechaliśmy jeden przystanek, bo zaraz była pętla. Tam już dogonił nas samochód ambasady amerykańskiej