Pisarka zaczęła od przeanalizowania rodziny, z jakiej pochodzi Harry. Zdaniem Gretkowskiej, relacja, jaka łączyła jego ojca, księcia Karola z jego matką, Dianą oraz tragiczna śmierć księżnej zafundowały młodemu następcy tronu niejedną traumę:
Nie wiem jakie ego ma Książę Harry, ale bycie księciem zapasowym musi dawać po psyche. Tym bardziej, gdy cały świat wie, że dla ojca twoja matka była zaledwie kura nioską. Nie kurą domową tylko dworską, ale co za różnica. A potem idziesz za jej trumną i obserwuje cię kilka miliardów ludzi. Co z tego, że współczująco. Jesteś już 13-latkiem, nie 3-latkiem jak Kennedy salutujący przy trumnie ojca. Wszystko boleśnie rozumiesz. matka nie zginęła w zamachu. Umarła przez idiotyczny wypadek uciekając od nieudanego małżeństwa. Od twojego ojca, jego rodziny, swoich problemów i pani w pięknym kapeluszu, teraz macochy siędzącej na twoim ślubie w pierwszej ławce. Może i lepiej, że para młoda przy ołtarzu jest odwrócona tyłem do najbliższych. Nie patrzy w przeszłość ciągnącą się za nimi jak czarny tren a nie biały welon. Książę Karol podczas wymiany obrączek, sakramentalnego "tak" nie patrzył na syna zajęty ważniejszą rozmową. Płakali widzowie, dla nich był ten spektakl.
Gretkowska skomentowała także samą ceremonię, którą nazwała "religijnym kabaretem":
Podobno rewolucyjny. Rzeczywiście, muzyka etno na standardy królewskie. Afroamerykański kaznodzieja nie wstydził się stand-upu. To przyszłość kościoła, dobra muza okraszona religijnym kabaretem. Facet mówił o żarze płomiennej miłości podczas ślubu chłopaka wychowanego w dworskiej lodówce. Meghan była mega wyluzowana, potargana, bez tapety zakrywającej twarz. Urocza kalifornijska dziewczyna, wykształcona lepiej od wszystkich księżniczek. Nie w sukience bezie, poobszywanej klejnotami i koronką.
Zdaniem pisarki jednak, Meghan i Harry nie zrewolucjonizują brytyjskiego dworu:
Jej prosta kiecka kosztowała rodzinę królewską rewolucyjnie mało - 2 miliony zł. Ale to ona za nią zapłaci. Za wdepnięcie w tradycję. Rewolucja naprawdę rozwalająca przeszłość nadejdzie, gdy jeden z paziów, może George - następca tronu, weźmie kiedyś równie pompatyczny ślub z ukochanym. Mam nadzieję, że im się uda, chłopak wygląda na wyluzowanego.
Gretkowska przewiduje, że nowożeńcy będą mieli takie problemy, jak większość małżeńskich par:
Współcześnie istnieją rozwody. Albo jeszcze lepiej terapia małżeńska. Harry i Meghan, powinni dostać abonament na terapię par w prezencie ślubnym. Oboje mają za sobą hardcorowe rodzinki i trudne dzieciństwo. Przeszłości nie przekupią pieniądze, nie zaślepi sława i tytuły. Ani sex, chociażby książeco tytułowany Sussexem.
W każdym razie Boże chroń Królową, a rodzinę królewską przed nią samą. Jest jak każda inna, tyle że w większym formacie.