Dyrektor Teatru Współczesnego w rozmowie z "Super Expressie" wyjaśnił, że przestępcy zaatakowali serwer obsługujący sprzedaż biletów z kas teatru. Za zwrot danych zażądali okupu w postaci bitcoinów
Zostawili do siebie kontakt, ale nie ulegliśmy szantażowi. Nie będziemy płacić przestępcom za to, co nam ukradli. Z wielu powodów. Między innymi dlatego, że jesteśmy instytucją publiczną. Hakerzy źle trafili - wyjaśnił tabloidowi Jan Englert.
Teraz administracja teatru apeluje do widzów, którzy zakupili bilety na spektakle w kasach, by zgłaszali się z informacją, jakie miejsca zarezerwowali:
Awaria serwera obsługującego sprzedaż biletów z kasy teatru, spowodowała, że utraciliśmy dane, które jesteśmy w stanie odzyskać tylko dzięki Państwu. Otóż nie wiemy, które miejsca na poszczególne spektakle są sprzedane, a które są wolne. Zwracamy się z gorącą prośbą do wszystkich z Państwa, którzy nabyli bilety w sprzedaży bezpośredniej w naszej kasie oraz dokonali rezerwacji telefonicznie, o kontakt z teatrem, mailowy lub telefoniczny i podanie numerów miejsc i daty spektaklu, na który Państwo się wybieracie. Dotyczy to biletów na spektakle grane od 21 marca do 6 maja. Oczywiście wszystkie bilety są ważne, spektakle się odbędą, ale żeby prowadzić dalej sprzedaż, musimy wiedzieć, które miejsca są już sprzedane. Awaria jest wynikiem hakerskiego szantażu, któremu nie chcemy i nie możemy ulec jako publiczna instytucja kultury. Prosimy więc o pomoc. - czytamy w apelu opublikowanym na stronie oraz facebookowym profilu teatru.
Jednocześnie dochodzenie w sprawie hakerskiego ataku prowadzi policja.