Dziennikarka została zapytana, czy to dobrze, że w "Pytaniu na śniadanie" promuje się celebrytów pokroju sióstr Godlewskich.
- Jeśli jest ktoś, ktokolwiek, kto opublikował w internecie filmik, który w ciągu kilku dni w Polsce obejrzało 8 milionów ludzi, to ja, jako widz, chcę wiedzieć, o co chodzi. Opinię na temat sióstr Godlewskich widzowie wyrobili sobie sami. Myślę, że nikt nie może mnie i Michałowi zarzucić braku kultury czy tendencyjności. Po prostu na chwilę oddaliśmy im antenę - zripostowała Monika Zamachowska na łamach „Faktu”.
- TVP to bardzo trudna instytucja, której w życiu nie chciałabym szefować i szczerze podziwiam Jacka Kurskiego, który podjął się tego zadania. Ile Polaków, tyle opinii w sprawie tego, co telewizja powinna promować, a czego nie. Wszystkim się wydaje, że zrobiliby to lepiej. A ja, ze swoim bagażem doświadczeń mówię: po wyborach wiele osób na co dzień związanych z innymi mediami, czy nawet inną branżą, takich jak moja szefowa, Kasia Sroczyńska, zdecydowało się wejść do brudnej i mętnej wody, jaką od lat jest TVP. Dajcie im szansę! - zaapelowała celebrytka.
- Oglądalność Pytania na Śniadanie od wielu lat nie była tak dobra. Sukces takich programów, jak „Sylwester Marzeń z Dwójką” czy „Rolnik szuka żony” jest niezaprzeczalny. Nie podoba się „Korona królów”? Oglądają ją 4 miliony osób. Ilona Łepkowska to zawodowiec, jakich mało, jestem spokojna, że ona wie, co robi. Owszem, żałuję moich kolegów, tych, którzy odeszli, bo musieli i tych, którzy unieśli się honorem. Sama byłam dwukrotnie wyrzucana, wiem jak to jest być poza obiegiem. Wciąż od 20 lat robię swoje i mam nadzieję, że będziemy w dalszym ciągu służyć ludziom. Po to jesteśmy: żeby bawić, dawać relaks i czasem, bardzo rzadko, czegoś nauczyć - dodała Zamachowska.