O zwycięstwie Joanny Cesarz zdecydowało głosowanie widzów. Laureatka otrzymała w nagrodę 50 tys. zł, sesję okładkową w magazynie „Claudia” oraz udział w zagranicznym pokazie Ewy Minge - w Paryżu lub Mediolanie.
Tuż po wielkim finale na oficjalnym profilu programu część internautów zaczęła szerzyć teorię spiskową. Ich zdaniem wygrana Joanny Cesarz była ustawiona, jako że już podczas castingów jury okrzyknęło dziewczynę „polską Monicą Bellucci”, a potem wielokrotnie jej schlebiało. Podejrzenia fanów budzi także fakt, że Ewa Minge zaproponowała dziewczynie udział w jednym z jej pokazów, o czym z początku nie było mowy.
- Nie jestem zadowolona z tej decyzji. Miała odpaść, została cudem. Jak dla mnie po trupach szła. Żenada! - zżyma się fanka programu.
- Niestety, tak jak myślałam, to była jedna wielka ustawka jeśli chodzi o zwyciężczynię i promowanie jej osoby na siłę jako tej „naj”, chociaż w rzeczywistości wcale nie była i nie jest tą naj - pisze inna internautka.
Niektórzy stają jednak w obronie zwyciężczyni: - Bardzo dobrze, że wygrała, bo była najlepsza. A pie…nie głupot, że to ustawione, jest dla mnie żenujące - brzmi jeden z komentarzy.