W swoim wczorajszym wystąpieniu w programie "Gość Wiadomości", Jacek Kurski zaprzeczył, jakoby praktykował w TVP blokowanie jakichkolwiek artystów ze względu na ich poglądy polityczne:

Reklama

Maryla Rodowicz osobiście zaprzeczała, żeby była jakakolwiek „czarna lista”. Kayah, która występuje na marszach KOD-u, mi to osobiście w ogóle nie przeszkadza, była nieustannie gościem TVP. Śpiewała kolędy, była w „Jaka to melodia”, była gościem „Kocham Cię, Polsko”, czy „Pytania na śniadanie”. Stworzono wielkie kłamstwo jakoby była „czarna lista”. Jest wolność, TVP jest dla wszystkich, wszyscy mogli zaśpiewać dla Maryli. (...) TVP nie jest mściwa, nie rozróżnia, że ktoś jest z KOD-u, a ktoś nie. Jedyną granicą tolerancji jest uszanowanie godności ludzkiej, nie czynienie nikomu niczego wbrew jego godności i poczucia przyzwoitości, czyli najczęstszym elementem, kiedy musimy powiedzieć „stop”, jest próba obrażania uczuć religijnych. Jeżeli ktoś w sztuce prowokuje, obraża uczucia, to wtedy reagujemy - zapewniał prezes TVP w rozmowie z Danutą Holecką

Wcześniej, tego samego dnia, Telewizja Polska wydała specjalne oświadczenie, w którym zapowiedziała pozwy przeciwko mediom, które pisały o rzekomych "czarnych listach" i cenzurze panującej na jej antenie:

Reklama

W związku z pojawiającymi się w prasie i uporczywie powtarzanymi w mediach informacjami, jakoby w TVP funkcjonowała cenzura artystów występujących w Festiwalu Opole 2017, TVP oświadcza, że takie twierdzenia są nieprawdziwe i naruszają dobre imię Spółki.

Inne zdanie na temat wolności w TVP, o której zapewnia Jacek Kurski, ma Krystyna Janda. Na swoim profilu na Facebooku aktorka napisała, że na własnej skórze przekonała się, że cenzura w mediach publicznych pojawiła się wraz z objęciem rządów przez tzw. "dobrą zmianę" i wciąż ma się dobrze:

Mnie powiedziano wyraźnie że nic w TVP nie zrobię i odwołano nagranie " Jak wam się podoba" Szekspira, zamówiony spektakl dla Teatru TV z okazji Roku Szekspirowskiego. Zatrzymano tę produkcję gwałtownie, tuż po " zmianie", mimo że wszystko było gotowe do nagrania. Pracowaliśmy kilka miesięcy, wszystko wyrzucono w błoto i nie zapłacono nam za pracę. - napisała aktorka.

Co na to prezes Jacek Kurski?