Prezydent Sopotu Jacek Karnowski poskarżył się mediom, iż polski rząd nie wyraził zgody na to, by jego miasto przyjęło 10 dzieci z Aleppo, które straciły rodziców na skutek działań wojennych w Syrii. Sprawa została szybko podchwycona przez partie opozycyjne, które zaczęły domagać się wyjaśnień od premier Beaty Szydło.
Rzecznik rządu, Rafał Bohenek stwierdził jednak, że żadne decyzje w tej konkretnej sprawie nie zapadły i zarzucił prezydentowi Sopotu, iż w jego wniosku brakowało szczegółowych informacji, chociażby takich, ile dzieci miasto chce przyjąć.
Pomiędzy politykami trwają przepychanki, tymczasem pojawia się coraz więcej głosów wyrażających oburzenie postawą polskiego rządu. Jeden z nich należy do Mai Ostaszewskiej:
Ciągle myślę o dziesięciu sierotach wojennych z Syrii, które chciał przyjąć Sopot i prezydent Jacek Karnowski i któremu Rząd nie dał na to zgody...Pani Premier czy naprawdę wierzy Pani w to że tych dziesięcioro dzieci okaleczonych fizycznie i psychicznie, dzieci które już nigdy nie zobaczą swojej mamy i taty, które na zawsze będą naznaczone traumą wojny, jak każde inne dziecko na świecie wciągnięte w walki dorosłych. Wojny których nie rozumieją i których stają się tragicznymi ofiarami.... Czy naprawdę uważa Pani że te dzieci są i mogą być zagrożeniem?!?!?!?! Czego pytam???? Dla kogo??????? Pytam jako obywatelka tego kraju, jako matka która patrzy w oczy dzieci z Syrii i znajduje w nich te samą ufność i niewinność jaką widzę w oczach moich dzieci.... Apeluję o człowieczeństwo... W naszej historii doświadczyliśmy tak wiele cierpienia. W czasie wojny i po niej tylu obywateli było uchodźcami, szukającymi pomocy. Powtarzamy często "Pamiętamy... Pamiętamy..." ale czy na pewno???Powinniśmy mieć otwarte serca... Dlaczego je zamykamy???.... - taki emocjonalny apel aktorka zamieściła na Facebooku