Pamiętam ten scenariusz, on był naprawdę chuj**wy. Po prostu był niedobry - powiedział Linda. Ponieważ Andrzej nie żyje, ja muszę za niego jeździć po ku***a całym, jeb**m świecie i świecić ryjem we wszystkich miejscach - dodał

Reklama

Te słowa aktora spotkały się z ostrą krytyką osób, które dopatrują się w nich braku szacunku dla Andrzeja Wajdy i jego ostatniego filmu.

Karolina Korwin Piotrowska bierze aktora w obronę i uważa, że mógł pozwolić sobie na taką wypowiedź z racji relacji, jaka łączyła go z Andrzejem Wajdą:

Powiedział prawdę, dowcipnie i z jajem. Szczerze- taka cecha, której z trudem szukać w szobiznesie, gdzie każdy kłamie w imię partykularnych interesów. Każdy, kto zna jego wazną relację z Wajdą, trwająca długo, bo od "Dantona" i "Człowieka z żelaza", nie uzna tego, co powiedział za niestosowne. Relacja bowiem reżysera z aktorem jest zwykle, szczególnie w przypadku spotkania się tak wielkich i oryginalnych osobowości, szczególna. Tutaj zdanie o beznadziei owych czasów, o zapaleniu płuc, które trwało sześć godzin mówi więcej o tej relacji niż każdą rzucona "ku...a".

Reklama
Reklama

Dziennikarka uważa, że szczerość Bogusława Lindy zasługuje na uznanie:

Nie każdy ze scenariuszy Wajdy był genialny. Nie każdy z jego filmów był wielki. Przyznajmy to wreszcie, każdy artysta zasługuje bowiem na obiektywną ocenę swej pracy. Nie na kolejny bezkrytyczny tekścik ku czci. Także Wajda. Przez lata, w pozycji niezmiennie nakolanniczej wobec Mistrza nikt tego nie mówił, bo ku..a nie wypadało.... Do teraz. I nagle szok. Świętojebliwie oburzenie ciotek z krypty. Niedowierzanie.

Na zakończenie Korwin Piotrowska dodała, że nie może doczekać się, kiedy zobaczy Bogusława Lindę w "Powidokach"