Film "Smoleńsk" wywołał głośną dyskusję w polskich mediach, zanim jego twórcy weszli na plan. Wielu polskich aktorów twierdziło, że nie zagraliby w produkcji, tak mocno osadzonej w polityce. Takich dylematów nie miała Anna Samusionek. Aktorka zapewnia jednak, że powodem, dla którego zdecydowała się na udział w tym projekcie, nie były jej osobiste przekonania na temat katastrofy smoleńskiej:
Nie popieram żadnej wersji, nie zagrałam w tym filmie, bo mam tego typu przekonania polityczne czy dotyczące katastrofy smoleńskiej. Podeszłam do tego tak, jak do każdego zadania aktorskiego. Gdybym chciała wierzyć we wszystko, co grałam, albo musiałabym zwariować, albo po prostu nie mogłabym tego grać – powiedziała Samusionek w rozmowie z Newserią.
Filmowi "Smoleńsk" zarzuca się wspieranie spiskowej teorii na temat katastrofy. Aktorka nie widzi w tym problemu:
Każdy ma prawo do swojej wizji, szczególnie do wizji artystycznej. Każdy ma prawo myśleć o tym zdarzeniu tak, jak mu serce mówi
Anna Samusionek dodała także, że jednym z powodów, dla których zgodziła się zagrać w tej produkcji, była prac z reżyserem, Antonim Krauze. Zapytana zaś o to, czy wie, dlaczego premiera filmu jest wciąż przekładana, odparła:
Nie będę się wypowiadać na temat jakichkolwiek plotek, bo to nie ma najmniejszego sensu. Jestem artystką, zagrałam w tym filmie, nie mam pojęcia, co w sensie postprodukcyjnym, produkcyjnym, premierowym się dzieje. Wiem tyle samo, co reszta świata