Podjąłem decyzję, że kieruję do Sądu Najwyższego kasację ws. decyzji dotyczącej Romana Polańskiego, w której to sprawie sąd krakowski zdecydował o niewydawaniu pana Polańskiego Stanom Zjednoczonym w sytuacji, kiedy jest oskarżony i ścigany o okrutne przestępstwo wobec dziecka, gwałt na dziecku. - powiedział pięć dni temu w radiowej Jedynce Zbigniew Ziobro.

Reklama

Nie wszyscy wierzą jednak, że ministrowi chodzi wyłącznie o sprawiedliwość. Jarosław Kuźniar na przykład podejrzewa, że Zbigniew Ziobro odgrzewa sprawę Romana Polańskiego, by wypromować samego siebie:

Tomasz Lis zaś sugeruje, że minister Ziobro jest zwyczajnie zazdrosny o talent i sukcesy reżysera:

Reklama

W podobnym tonie do pomysłu Zbigniewa Ziobry odniósł się Andrzej Saramonowicz. Reżyser uderza w czuły punkt polityka i pisze o tym, co różni go od Romana Polańskiego:

Czas, kiedy nikt nawet nie wspomni o Ziobrze, za to nadal będzie się z zachwytem oglądać "Dziecko Rosemary", "Chinatown" i "Lokatora", jest nieodległy.

Powodów odgrzewania sprawy Polańskiego nie rozumie także Karolina Korwin Piotrowska. Dziennikarka zastanawia się, czy minister sprawiedliwości walcząc z pedofilią zamierza zająć się także polskim Kościołem:

Rozumiem, że sprawa z Polańskim, wygrzebana ponownie jak przysłowiowy królik z kapelusza, jest jedynie przygrywką przed poważnym i przeprowadzonym z szacunkiem dla ofiar i bezwzględnością dla oprawców zajęciem się kwestią pedofilii w polskim kościele. Jeśli nie- przykrywką dla czego/jakiej afery staje się medialny Polański?