Bogumiła Wander o swojej niechęci wobec Agnieszki Szulim opowiedziała w rozmowie z plejada.pl. Zapytana o to, czy wśród młodych dziennikarzy jest ktoś, komu szczególnie kibicuje, odparła:

Reklama

Pozytywnie patrzę na świat i na ogół lubię wszystkich. Nie przepadam tylko za panią Szulim. Ona mnie bardzo denerwuje.

Czym młodsza koleżanka zasłużyła sobie na tak ostre słowa? Okazuje się, że pani Bogumiła ma do Agnieszki żal o wypowiedź sprzed 3 lat:

Kiedyś bardzo źle wyraziła się o mnie i moich koleżankach – prezenterkach. Powiedziała to w dniu, kiedy musiałam pożegnać się z moim drugim yorkiem – córeczką suczki, która odeszła wcześniej. Leczyliśmy ją, jeździliśmy do kliniki, ale nie było dla niej ratunku. Pani doktor powiedziała, że musimy ją uśpić, żeby się dłużej nie męczyła. Przyjechałam do domu, wzięłam do rąk jej kocyk, na którym do dziś śpię i zaczęły mi lecieć z oczu łzy. Nagle dzwoni jakaś dziennikarka i mówi, że Agnieszka Szulim nazwała mnie "nadętą pindą siedzącą przy kwiatku". Było mi bardzo przykro. Pani Szulim wydała tym sformułowaniem świadectwo o sobie samej. Jakim złym człowiekiem trzeba być, żeby powiedzieć coś takiego? To szczyt wszystkiego! Pracowałam w telewizji tyle lat, mam dwa fakultety. A co ona osiągnęła? Raz obejrzałam jej program, w którym pytała przechodniów, przepraszam za wyrażenie, czy się masturbują. To jest dziennikarstwo? Jaki ona poziom reprezentuje? Dramat!

Reklama

Prezenterka miała namyśli tę wypowiedź Agnieszki Szulim:

Najważniejszym momentem dla mnie jako prezenterki było uświadomienie sobie, że nie muszę być nadętą pindą, siedzącą na stołku przy kwiatku i zapowiadającą film. Że nie muszę być wiecznie uśmiechnięta, miła, ale mogę być sobą, że mogę robić rzeczy po swojemu. Skończyły się czasy grzecznych prezenterów.

Słowa te dotknęły nie tylko Bogumiłę Wander, ale i inne, byłe prezenterki telewizyjne. Szulim tłumaczyła jednak, że nie miała na myśli żadnej z nich. Gdy wybuchła afera, Agnieszka na Facebooku napisała:

To ja po raz 153 powtórzę, że mówiąc o nadętej pindzie przy kwiatku miałam na myśli SIEBIE!!! JA, JA JA byłam tą nadętą pindą, to ja siedziałam na tym stołku jakbym połknęła kij i to było złe. Bardzo złe. Wiem, że dla niektórych samokrytyka to obce słowo, ale ja nikogo oprócz siebie tą wypowiedzą nie obrażam. Nie odnoszę się do pracy koleżanek, żadnych, starszych czy młodszych.

Reklama