W rozmowie z magazynem "Viva!", Anita Lipnicka po raz pierwszy tak otwarcie opowiedziała w mediach o swoich poważnych problemach ze zdrowiem. Już kilka miesięcy temu artystka poinformowała, iż usunięto jej guza, który sparaliżował pół twarzy. Teraz wyjaśniła, że był to guz ślinianki przyusznej:

Reklama

Zrobiono mi biopsję, czekałam na wynik i werdykt, czy to jest nowotwór złośliwy czy łagodny (…) W tym roku miałam wznowę i kolejny zabieg (…) Mnie ani śmierć taty, ani guz nie nauczyły niczego nowego. Jedynie jeszcze bardziej otworzyła się we mnie przestrzeń na to wszystko, czego nie jestem w stanie kontrolować. Wróciłam do domu, jakby nie się nie wydarzyło.

Anita Lipnicka zdradziła także, że jest pogodzona ze swoim losem i nie obawia się śmierci. Jedyne, co budzi jej niepokój, to fakt, iż jej córce zabrakłoby mamy:

Jedyne, co mnie martwi, to myśl, że jeśli bym zniknęła, mojemu dziecku zabrakłoby mamy. A na taką stratę jest jeszcze za mała. Nie myślałam, że zabraknie mnie dla życia albo zabraknie życia mi. Jestem gotowa odejść w każdej chwili.