Kilka dni temu "Super Express" opublikował artykuł, w którym Inga Pietrusińska, matka pierwszego dziecka Ryszarda Kalisza, żali się, że polityk nie pomaga jej w wychowywaniu syna. Kobieta twierdzi, że ojciec nie interesuje się chłopcem i nawet nie potrafi zmienić mu pieluchy. Wyznała także, że polityk oszukiwał ją i za jej plecami spędzał czas z Dominiką Lis, która niedawno została jego żoną.

Reklama

Ryszard Kalisz postanowił przedstawić swoją wersję wydarzeń, ponieważ jego zdaniem, Inga Pietrusińska wpadła w szpon tabloidowych "speców od manipulacji, sensacji i kłamstw". Jedną z pierwszych rzeczy, jaką prostuje polityk jest to, że matka jego pierwszego dziecka nigdy nie była jego partnerką:

To Super Express wykreował wbrew faktom Ingę Pietrusińską na moją partnerkę. Od wczesnej zimy 2013 roku jestem z moją żoną Dominiką w szczęśliwym związku. Było to na prawie 3 miesiące wcześniej, zanim Inga Pietrusińska poinformowała mnie o ciąży. - pisze na Facebooku

Kalisz zapewnia jednak, że kiedy tylko dowiedział się o ciąży, zadbał o matkę swojego dziecka

Miała najlepszych lekarzy i doskonałe warunki przy porodzie. Synem w sposób troskliwy opiekuję się od narodzin do dzisiaj. Kupiłem dla dziecka wszystkie sprzęty i specjalny wygodny samochód dla matki. Odwiedzam syna co tydzień w weekendy i płacę wysoką kwotę co miesiąc na jego utrzymanie. Chodzę z nim do lekarza, byłem na wszystkich szczepieniach.

Reklama

Polityk ma jednak żal do matki swojego syna o to, że utrudnia mu kontakty z chłopcem:

Niestety, Inga Pietrusińska zabrania mi zabierania syna poza jej dom, nawet na uroczystości rodzinne czy też poznania przez niego młodszego braciszka. Wystąpiłem dla dobra dziecka do sadu o ustalenie kontaktów, żeby mógł spędzać czas z najbliższymi z rodziny. To powód wspólnej akcji Ingi Pietrusińskiej i Super Expressu.

Ryszard Kalisz zapewnia także, że najważniejsze jest dla niego dobro syna i oczekuje, że tak jak on respektuje prawa matki, tak ona powinna respektować jego prawa ojca.