Na swoim profilu na Facebooku, Cejrowski opisał, co zastał we własnym domu po powrocie z dwutygodniowego wyjazdu:

Wracam, a tam na środku kuchennej podłogi leży wąż. Żywy! Nie był wielki, raczej przeciwnie - mały i szary - ale pamiętam z odcinków "Boso..." kręconych w Texasie, że te małe są najbardziej agresywne, mają najwięcej jadu, są zwinne i zrywne oraz wściekłe, jak nastolatki.

Reklama

Nienawykły do takich nieproszonych gości, postanowił poprosić o pomoc kolegę, który wychował się w Arizonie:

Kolega instruuje: masz w kuchni jakiś szprej, cokolwiek chemicznego do czyszczenia szyb, zlewu, kafelków? Miałem. To popryskaj na węża z daleka i ucieknie. One mają bardzo dobry węch, więc mocny zapach wybielacza je oślepia. Zapewniam cię, że ten konkretny już więcej nie przyjdzie i zapamięta to sobie do końca życia. A jak go dobrze pryśniesz to zdechnie od chemicznego szoku w pierwszych krzakach. Jak już wyjdzie z domu, sieknij go maczetą dla pewności, lub rozwal na drobno ze śrutówki. TYLKO RÓB TO W KOWBOJKACH, a nie boso, na wypadek, gdyby ten wąż był szybszy od ciebie.

Reklama

Wojciech Cejrowski posłuchał rad kolegi:

Wykonałem zadanie. Zrobiłem to z przyjemnością. I teraz już wiem co to "normalka". A u Państwa? Co jest "normalką" po Waszej stronie planety?

Kilka dni później, Wojciech Cejrowski ponownie musiał stawić czoła nietypowej sytuacji:

Reklama

Znalazłem na drukarce stojącej obok mojego biurka włochatego pająka. Czarny, tłusty, włochaty i miał żółte świecące paski - tego typu sygnały wysyłają zwierzęta jadowite. Pszczoły są żółte w paski, węże bywają żółte w paski i tak dalej. Tym razem nie dzwoniłem już po znajomych tylko polazłem po ten sam szprej, którym załatwiłem węża. Hmm... Głupio zrobiłem, gdyż pająki reagują na drgawki a zapachy mają gdzieś. Dostał lizolem, chlorem, acetonem do szyb, płynem do chłodnicy... I nadal się żwawo ruszał. Drukarka dostała plam, a pająk wigoru. Zaczął atakować. Owinąłem obie dłonie grubo papierem kiblowym i go zgniotłem. Przy zgniataniu chrzęścił w kilku miejscach.

Trzeba przyznać, że codzienność na arizońskiej prerii obfituje w wiele ciekawych przygód.