Katarzyna Glinka i Przemysław Gołda byli małżeństwem przez 10 lat i doczekali się jednego dziecka. Niestety związek nie przetrwał próby czasu i w minionym roku zakończył się rozwodem. Aktorka udzieliła wywiadu do najnowszego numeru magazynu "Gala, w którym po raz pierwszy szczerze opowiedziała o zmianach, jakie zaszły w jej życiu.

Reklama

Wiele związków przechodzi kryzysy. Pytanie tylko, w którym momencie ludzie dostrzegają problem i zaczynają wspólnie stawiać mu czoła. My obudziliśmy się za późno. Stało się. Trzeba żyć dalej, a nie rozpamiętywać. Chciałam ratować małżeństwo, dlatego postanowiłam nie robić tego sama, tylko skorzystać z pomocy specjalisty. (...) Nie zawsze chodzi o to, by utrzymać związek. Czasem terapeuci pomagają rozstać się w zgodzie. My z Przemkiem rozstajemy się w przyjaźni.

Aktorka wyjaśniał także, że nieprawdziwe były podawane przez brukowce plotki, jakoby to ona była pokrzywdzoną stroną w tym małżeństwie:

Piszące o mnie brukowce wciąż powtarzały ten sam schemat: on taki straszny, ona taka pokrzywdzona - komentuje aktorka. Nie jestem ofiarą małżeństwa z potworem. Wina zawsze leży po obu stronach. Do rozpadu małżeństwa przyczyniają się dwie strony. Koniec mojego małżeństwa to trudna lekcja, którą przyjęłam z pokorą. - wyznała. Glinka, mimo rozwodu nie traci nadziei na nowy związek. Jak stwierdziła bowiem, oboje z byłym mężem są w takim wieku, że z pewnością uda im się jeszcze ułożyć sobie życie u boku nowych partnerów.

Reklama