Maciej Stuhr był gościem ostatniego odcinka show Kuby Wojewódzkiego. Aktor opowiedział między innymi o swoim nowym filmie "Obywatel", ale także o tym, jak zmieniła go wrzawa, wokół jego poprzedniej produkcji "Pokłosie". Stuhr przyznał, że nie spodziewał się takiego zamieszania, z całej sytuacji wyszedł jednak silniejszy psychicznie:
Nie mam takiej ambicji, żeby wszyscy mnie kochali. To już mi przeszło. - powiedział.
Maciej Stuhr wytłumaczył się także ze swojej roli w rosyjskim serialu. Aktor stwierdził, że zaangażował się w ten projekt przed wybuchem trudnej sytuacji, z jaką mamy obecnie do czynienie na wschodzie. Przy okazji, podzielił się pewnym spostrzeżeniem:
Bardzo ciekawa naszła mnie refleksja, jak to jest, że wszyscy współczujemy naszym rolnikom, którzy nie mogą sprzedawać produktów do Rosji, ale od aktorów wymaga się czegoś zupełnie przeciwnego. Aktorom nie wolno swoich jabłuszek sprzedawać Rosji, bo nie wypada. A biedni rolnicy nie mogą
Czytaj więcej: Maciej Stuhr w rosyjskim serialu: Gram klasycznego twardziela
Stuhr zdradził również, że wciąż toczy sądowy spór z tabloidami po tym, jak bez pardonu wtargnęły w jego życie prywatne, relacjonując każdy szczegół jego rozwodu z żoną. Okazuje się jednak, że brukowce nie mają zamiaru przepraszać za swoje zachowanie, wręcz przeciwnie, straszą aktora, że jeśli nie wycofa pozwu, wciąż będą o nim pisać w negatywnym świetle:
Wiesz jaką mam ter propozycję? Od naszych ulubionych dwóch dzienników, pada w negocjacjach wprost: zawrzyjmy, ugodę, wycofajmy sprawę z sądu, to będziemy żyć w przyjaźni. Oni dają mi na piśmie, że nie będą o mnie źle pisać.
Maciej Stuhr nie poszedł jednak na taki kompromis i dalej walczy z tabloidami.
Czytaj więcej: Maciej Stuhr dosadnie o tabloidach: Jesteście ludzkimi wszami