Na złą, byłą kochankę, Rembiszewski postanowił poskarżyć się w "Pytaniu na śniadanie". Pan Lotto wyznał, że zainwestował dużą kwotę pieniędzy w remont mieszkania kobiety, która następnie zostawiła go z długami:
Miała piękne mieszkanie na Saskiej Kępie, które trzeba było wyremontować, nowa kuchnia, samochód. Są to pewne koszty. Gdybym miał te pieniądze, mógłbym teraz kupić trzypokojowe mieszkanie, żyć spokojnie. Miała mi to zwrócić, ale potem się okazało, że nie. Po Elżbiecie został mi kredyt jako wspomnienie. Wziąłem go, by wyremontować jej mieszkanie. Teraz jak ją spotykam, to ma niewidoczną ścianę, patrzy na mnie i mnie nie widzi.
Powstaje jednak pytanie, czy śniadaniowy program telewizyjny, to właściwe miejsce na rozliczenie się z byłą partnerką? Co sądzicie o zachowaniu Pana Lotto?