Okazuje się, że chodziło o tekst dziennikarki, w którym szydzi ona z zabiegu powiększania ust, jakiemu poddała się niedawno Rozenek. Korwin-Piotrowska stwierdziła, że z miłości do Radka Majdana, Małgorzata zaczyna upodabniać się do Dody. To najwyraźniej mocno zabolało gwiazdę TVN, bo osobiście zadzwoniła do dziennikarki i zrobiła jej karczemną awanturę:

Reklama

Nie dalej jak wczoraj Małgorzata Rozenek zadzwoniła do mnie i powiedziała, że nie życzy sobie, żebym pisała na jej temat i zarabiała na jej szanownej osobie. Ja jej cały czas mówiłam, bo była potwornie zdenerwowana, żeby się nie denerwowała, bo jej żyłka pęknie, bo naprawdę, emocje ją poniosły straszne. Że nie można nic mówić o tym, bo to jej telewizja i ona zadzwoni do Edwarda Miszczaka albo sąd na mnie naśle, nie wiadomo. Ja generalnie cały czas mówiłam, żeby się uspokoiła, bo dawno nie słyszałam jej tak podnieconej. Delikatnie mówiąc, niezdrowo. To jest jakiś wybór ludzi, ale kiedy komuś rosną usta, nie można udawać, że to się nie stało. - powiedziała Karolina Korwin-Piotrowska w rozmowie z plejada.pl.

Spodziewalibyście się, że taką dystyngowaną damę, jak Małgorzata Rozenek stać na zrobienie takiej afery?