Powodem, dla którego Szczepkowska zdecydowała się pójść do sądu, były słowa Andrzeja Mrozowskiego. W programie "Szkło kontaktowe" dziennikarza powiedział, że argumenty aktorki, iż nie otrzymuje ona roli w teatrach przez silnie działające lobby gejowskie, mogą generować stwierdzenie w rodzaju: Żydzi sami są winni Holokaustu.
Trzeba walczyć z taką retoryką mediów. Teraz czekam tylko na datę procesu ze stacją TVN - mówi. Nie mam pomocy adwokata, będę oskarżać sama, bo zdałam sobie sprawę, że nikt nie będzie w stanie w języku prawniczym wytłumaczyć, w jaki sposób moja godność osobista została naruszona. Do tego trzeba znać moją emocjonalność, moje teksty, moją działalność. - powiedziała Szczepkowska w rozmowie z wp.pl
Dlaczego słowa Andrzeja Mrozowskiego tak bardzo oburzyły aktorkę?
Tak, wniosłam pozew o naruszenie godności osobistej. Takich rzeczy naprawdę nie można puszczać obojętnie - dodaje. Dla kogoś własne nazwisko usłyszane w kontekście Holokaustu może nie znaczyć nic, a dla kogoś innego to najgorsze znieważenie i ja do takich należę. Jestem szczególnie wyczulona na masowe zbrodnie, piszę o tym, sama jeżdżę, odwiedzam muzea obozów zagłady.
Joanna Szczepkowska stwierdziła także, że stacja TVN bojkotuje jej osobę, co przejawia się między innymi w odwoływaniu wywiadów:
Kilka razy odwoływano umówione rozmowy ze mną, choćby w "Dzień Dobry TVN". Miałam np. mówić o publiczności, jak ją wyczuwam, czym jest ona dla aktora. Mnie to akurat interesuje, więc zgodziłam się pójść i nagle telefon - niestety nie może się pani pojawić w studio. Jak powiedziano, ktoś, kto tam decyduje, mnie "bardzo nie lubi".