Gala "Viva! Najpiękniejsi" uznawana jest za jedno z ważniejszych i bardziej prestiżowych wydarzeń w polskim show biznesie. Pojawia się na niej plejada celebrytów i artystów, wystrojonych w eleganckie kreacje rodem z oscarowego czerwonego dywanu. Pozując fotoreporterom, na twarzach mają wymalowaną powagę, która sugerowałaby, iż za chwilę będą świadkami niezwykle istotnego wydarzenia.

Reklama

Tymczasem prawda jest taka, że zobaczą jedynie wręczanie statuetek celebrytom, cieszącym się największą sympatią czytelników magazynu "Viva!". Dokładnie taki jest cel tej imprezy. Nie ma tu mowy o żadnych wybitnych, czy choćby wartych zauważenia osiągnięciach, szczególnych zasługach, czy wkładzie w kulturę. To najzwyklejszy w świecie festiwal popularności, który w celu nadaniu mu głębszego sensu, od trzech edycji połączony został z akcją charytatywną. Pytanie tylko, czy wokół tak błahego tematu, jak wybór najbardziej lubianego przez czytelników celebryty, warto jest robić taki szum? Czy Telewizja Polska słusznie transmituje ten plebiscyt, a najważniejsze media informują o jego laureatach?