Wiele gwiazd narzeka na paparazzich i medialny szum wokół własnej osoby, jednak Anna Przybylska nie należała do tego grona. Aktorka chętnie współpracowała z mediami, mając świadomość, że to właśnie dzięki prasie kolorowej jest wciąż na topie i podpisuje lukratywne kontrakty reklamowe.

Reklama

Jednak miarka przebrała się, kiedy w trakcie choroby gwiazdy, fotoreporterzy urządzili prawdziwe polowanie na nią i jej rodzinę. Po wyjściu ze szpitala, aktorkę codziennie witają pod domem obiektywy aparatów. Gwiazda postanowiła więc wypowiedzieć wojnę paparazzi i sama zaczęła ich nagrywać. Filmik na których widać fotoreporterów stojących pod szkołą jej dzieci, wrzuca do internetu i przekazuje policji. Dlaczego to robi?

Żeby poczuli jak to jest, kiedy jest się nagle zaatakowanym. Kiedy bez twojej zgody ktoś ci robi zdjęcia i bez twojej zgody je publikuje. To, co robią ci trójmiejscy, chamscy i nieznośni paparazzi, stojąc godzinami pod moim domem, śledząc mnie, czekając pod szkołą moich dzieci to naginanie artykułu 190 a kodeksu karnego o nękaniu. Ja sobie na to nie pozwolę. - wyjaśnia Anna Przybylska w rozmowie z "Faktami".

Gwiazda już raz złożyła doniesienie do prokuratury na nękających ją fotoreporterów. Wówczas jednak znaleźli się świadkowie, którzy zeznali, że paparazzi "przypadkowo" przebywali w tych samych miejscach co aktorka.

Teraz jednak Przybylska jest zdeterminowana do tego, by nauczyć swoich przesladowców, jak to jest, kiedy ktoś okrada ich z prywatności:

Reklama

Każdego, który będzie naruszał moją prywatność, będzie okradał mnie, będzie próbował mi ubliżyć, będę dokumentować, nakręcać i regularnie będę te dokumenty wysyłała na komisariat. Także uważajcie! - ostrzega paparazzich.

Czy Anna Przybylska wygra wojnę z fotoreporterami?