Z wielkim smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci Stanisława Mrożka - napisała Rusin. Odwiedziłam go w jego mieszkaniu w Nicei nieco ponad rok temu. Nie mogę powiedzieć, że był w dobrej formie. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, bo wiedziałam o jego niechęci do dziennikarzy i wywiadów, fantastycznie współpracował. To był ostatni tak długi wywiad, jakiego udzielił. Zaprosił mnie do domu, pokazał mi wszystkie swoje ulubione miejsca w Nicei, która przez ostatnie lata była jego miejscem na ziemi. Był bardzo refleksyjny i dużo mówił o przemijaniu. W pewnym momencie stwierdził nawet, z wielkim spokojem, że czuje iż jego czas się kończy. - napisała Kinga Rusin na swoim profilu na Facebooku.

Reklama

Wpadkę dziennikarki błyskawicznie wyłapał portal pudelek.pl, zarzucając jej jednocześnie, że wykorzystała tę smutną wiadomość, by zareklamować siebie:

Niestety, Kinga Rusin "pochylając głowę" nad śmiercią pisarza, nie zadbała nawet o poprawne napisanie jego imienia i wykorzystała tę okazję "show biznesowo" - chwaląc się już trzykrotnie, że "znała go osobiście" i była u niego w domu. - oskarża pudelek.pl

Kinga Rusin postanowiła odnieść się do tego zarzutu i przeprosiła za wpadkę:

Dziękuję za czujność a przede wszystkim - przepraszam za pomyłkę! Pana Sławomira znałam osobiście - zapewnia. Gonitwa myśli towarzysząca temu smutnemu wydarzeniu spowodowała zmianę imienia. Szkoda tylko, że pudelek skrzętnie i złośliwie to odnotował, zamiast w chwili zadumy pochylić głowę nad odejściem wielkiego człowieka. Pozdrawiam, Kinga Rusin.

Zgadzacie się z zarzutami pudelka, który twierdzi, że Rusin wykorzystała informację o śmierci pisarza, by zadbać o swój wizerunek?