Romans Alicji Bachledy-Curuś i Colina Farrella wzbudził ogromne zainteresowanie polskich mediów. I choć związek naszej aktorki z hollywoodzkim gwiazdorem nie trwał długo, wspólne dziecko pary sprawiło, że Ala i Colin na zawsze będą ze sobą związani.

Reklama

Ponieważ piękna góralka bardzo niechętnie opowiada o swoim życiu prywatnym i relacjach z ojcem małego Henryego, tabloidy puszczają wodze fantazji i podają kolejne sensacyjne rewelacje na temat rzekomego konfliktu pomiędzy byłymi kochankami. Tymczasem w ostatnim wywiadzie dla magazynu "Cosmopolitan", Bachleda-Curuś zdradza, że z Farrellem łączy ją głęboka przyjaźń:

Przyjaźń to lojalność. Odczuwalna miłość do osoby. Wspólne doświadczenia. Przeżycia, które zbliżają. Ufność, że nawet jeśli w tej chwili nie układa się między nami najlepiej, to gdy przychodzi co do czego, zawsze możemy na siebie liczyć. Z Colinem to jest bardzo głęboka przyjaźń. Obydwoje mamy do siebie ogromny szacunek, staramy się robić wszystko dla dobra Henia. Nie rozumiem rodziców, którzy dziecko wykorzystują jako kartę przetargową w konflikcie.

Trzeba przyznać, że taka postawa świadczy o dużej dojrzałości Alicji Bachledy-Curuś. Niejedna polska celebrytka, z ochotą wykorzystywałaby romans z hollywoodzkim gwiazdorem do ekshibicjonistycznych zwierzeń na łamach kolorowej prasy. Ona zaś o ojcu swego dziecka, który dość szybko po porodzie uznał, że nie jest gotów na zakładanie rodziny, mówi wyłącznie dobrze, albo wcale.