Jak podaje portal wirtulanemedia.pl, Stowarzyszenie Stop Wyzyskowi Biedronka, którego członkami są kontrahenci oraz byli pracownicy poszkodowani przez tę sieć, postanowiło zaapelować do Daniela Olbrychskiego po jego udziale w kampanii reklamowej oraz wywiadzie, jakiego udzielił później tygodnikowi "Wprost". Artysta wyznał wówczas, że zdecydował się na tę kampanię, ponieważ:
Ta reklama wyszła naprzeciw moim oczekiwaniom prywatnym, upodobaniom kulinarnym, bo polska żywność smakuje mi najbardziej. W zasadzie w tej reklamie nie gram, tylko mówię prawdę
Takie deklaracje gwiazdy polskiego kina nie spodobały się pracownikom Biedronki, którzy uznali, że tak znakomity aktor, nie powinien reklamować swoim nazwiskiem firmy, która słynie z wyzysku:
Problem w tym, że sieć sklepów Biedronka, sprzedając tę polską żywność, wsławiła się planowym wyzyskiem tysięcy pracujących w ich sklepach Polaków, a także polskich producentów zaopatrujących sklepy Biedronka, kilku z nich wręcz zbankrutowało na skutek nieuczciwych praktyk zarządu tej firmy. Cenimy Pana jako znakomitego aktora. Jest nam przykro, że to właśnie Pan reklamuje usługi portugalskiej sieci. Chcielibyśmy nadal kojarzyć Pana raczej jako Kmicica z ‘Potopu’ i Karola Borowieckiego z ‘Ziemi obiecanej’ niż jako Starszego Pana Lubiącego Polskie Jedzenie z Biedronki. Wierzymy, że po lekturze naszego listu przemyśli Pan raz jeszcze, czy na pewno chce Pan być nadal ‘twarzą Biedronki’. (…) Pańskie szlacheckie pochodzenie, o którym Pan wielokrotnie publicznie wspominał, w tym przypadku szczególnie zobowiązuje. Wielokrotnie grał Pan role Polaków, wielkich patriotów, którzy honor cenili sobie najbardziej. Wierzymy, że jest Pan człowiekiem honoru nie tylko na ekranie!
Sam Daniel Olbrychski, jak i jego żona, pełniąca rolę menadżera aktora, nie zdecydowali się na skomentowanie listu Stowarzyszenia Stop Wyzyskowi Biedronka.