Jak podaje plotkarska prasa, zaczątkiem konfliktu pomiędzy panamy był czas, w którym Wojewódzki, jako mało znany jeszcze dziennikarz muzyczny, zgłosił się do Kozyry, zajmującego wówczas stanowisko szefa Radia Zet z prośbą o pracę. Niestety jego kandydatura została odrzucona, co sprawiło, że męska duma Kuby została urażona. Od tamtego czasu gwiazdor TVN-u wielokrotnie szydził ze swojego niedoszłego pracodawcy. Kozyra zaś nie pozostaje mu dłużny i kiedy tylko może, publicznie krytykuje medialne poczynania Wojewódzkiego.

Reklama

W ostatnim wywiadzie udzielonym magazynowi "Grazia" Robert po raz kolejny wypowiedział się na temat Kuby:

Uważam, że jest hipokrytą, który się kompletnie pogubił. Numer z Figurskim najlepiej pokazał, że Wojewódzki uznał, że może wszystko. Przy okazji okazało się, że kompletnie nie wie, co to znaczy lojalność. Razem wykonali najbardziej żenujący numer ubiegłego roku, a Kuba poświęcił Figurskiego. W imię czego? Kasy? A ponoć byli znajomymi. Może nawet przyjaciółmi?. Jeśli Esce zależało na Wojewódzkim, bo nie mieli go kim zastąpić, Kuba powinien negocjować, a nie wyrzucać kumpla za burtę. Nie miałbym z nim o czym rozmawiać. Jeżdżę mało rzucającym się w oczy samochodem. Koleżanki mam w swoim wieku. - podsumowuje ironicznie Robert Kozyra.

Ciekawe, czy Kuba Wojewódzki zdecyduje się odpowiedzieć na te zarzuty. Zgadzacie się z opinią Kozyry?