Maria Peszek udzieliła wywiadu "Polityce". Opowiedziała w nim o depresji, z jaką zmagała się przez wiele miesięcy. Ciarki chodzą po plecach - tak o słowach artystki mówił redaktor naczelny serwisu fronda.pl.
Terlikowski cytował słowa Marii Peszek: Tylko ja sama mogę sobie poradzić w tym fizycznym bólem. A potem to się przeniosło na ból egzystencjalny. Podkreśla, że artystka od dawna nie modliła się. Znam ludzi, którzy po takim przeżyciu stali się bardzo religijnymi buddystami albo katolikami. Mnie się to upokarzające, gdybym do poradzenia sobie z samą sobą potrzebowała jakiejś wyższej siły. (...) Zrozumiałam, że - przepraszam, że to powiem - Bóg tylko człowiekowi przeszkadza, bo stwarza pozory, że czegoś nie musimy sami w tej rzeczywistości ogarniać. Odbiera nam ludzką siłę. Chyba po to został wymyślony, żeby człowiekowi tę naturalną samouzdrawiającą siłę odebrać. Bluźnię? - cytuje słowa Peszek.
Zdaniem Terlikowskiego, słowa wokalistki nie są bluźnierstwem, tylko przerażającą deklaracją całkowitego nihilizmu, satanicznego nihilizmu. Najbardziej przerażające jest sataniczne przekonanie, że człowiek sam sobie wystarcza. Że Bóg nie jest mu potrzebny - stwierdza i podsumowuje, że ból i cierpienie doprowadziły Marię Peszek, którą nazywa "biedną osobą", do nihilizmu.