Przyjęcie odbyło się we środę na Manhattanie w klubie sportowym Jaya-Z "40/40". Za wejście na imprezę goście musieli zapłacić 40 tys. dolarów. Na wydarzeniu pojawiło się stu zamożnych sympatyków Obamy, którzy zasilili konto sztabu wyborczego urzędującego prezydenta łączną kwotą 4 mln dolarów.
Podczas środowej imprezy panowała przyjemna i niezobowiązująca atmosfera. Obaj z Jayem mamy córki, a nasze żony są od nas słynniejsze. Sporo nas więc łączy - mówił w żartobliwym tonie Obama. Chciałbym podziękować wam, Jay i Beyonce, za wszelką pomoc i wsparcie, przede wszystkim zaś za przyjaźń, która jest modelowa - zwrócił się do słynnej pary.
Barack Obama przyznał, że na przyjęciu bardzo chciały mu towarzyszyć żona Michelle z córkami Malią i Sashą, ale musiały zostać w Waszyngtonie. Jak stwierdził w trakcie przyjęcia: Beyonce byłaby świetnym wzorem dla moich córek, ponieważ ma w sobie tyle klasy i wdzięku.
Obama, który 6 listopada będzie ubiegać się o reelekcję, cieszy się dużą popularnością wśród muzycznych celebrytów. W 2008 roku podczas poprzedniej kampanii wyborczej, oprócz Beyonce i Jaya-Z, mógł również liczyć na wsparcie lidera zespołu Black Eyed Peas, Will.i.ama czy legendy rocka Bruce'a Springsteena. 7 października w Los Angeles odbędzie się wielki koncert poparcia dla Baracka Obamy. Wystąpi na nim m.in. Katy Perry.