Szymon Majewski wziął udział w akcji "Kup indeks", do której spot telewizyjny zrealizowano pod hasłem "Majewski, nie rokujesz!". Satyryk wyznał, że sam jako uczeń miał okres, w którym nauczyciele sądzili, że "nie rokuje":

Reklama

Kiedy byłem uczniem, pod koniec podstawówki, a później w liceum to przestałem "rokować". Do 6. klasy "rokowałem" jeszcze całkiem nieźle, potem mniej i to było dużym problemem dla mojej mamy, bo nie wiedziała, co ze mną zrobić. Jako chłopiec też nie radziłem sobie w pewnym momencie, byłem uwielbiany przez klasę, a nauczyciele mnie nie znosili. Oczywiście, nie wszyscy, bo byli też tacy, którzy mnie bardzo lubili i bronili przed innymi, mówili "nie słuchajcie, Majewski jest fajny, dajcie mu spokój". To, że Majewski "nie rokuje" słyszałem przez 5 lat, bo w jednym roku siedziałem.

Majewski wyznał także, że tym, co pozwoliło mu przebrnąć przez lata szkoły i wyjść na "ludzi" było harcerstwo:

Pomogło mi harcerstwo, było ono dla mnie takim ówczesnym tutorem, bo nie pogrążałem się w myślach, że nic nie robię. Były biwaki i przedstawienia, gdzie stawiałem swoje pierwsze kroki, mój drużynowy i harcerstwo dali mi siłę. Moja mama po narzekaniach nauczycieli czasami powoli traciła wiarę we mnie, natomiast mój dziadek pocieszał ją taką przedwojenną przyśpiewką: "Szymon nie jest kiep, to z tej mąki będzie chleb". Dziadek uważał, że jestem interesujący i że za jakiś czas będę robił fajne rzeczy, wierzył w to.

Zapytany o to, jak maluje się jego przyszłość w obecnej chwili, Szymon odpowiedział:

Mam poranki w radiu, bardzo to lubię i to jest też dla mnie jakieś nowe otwarcie. Nie muszę już nic udowadniać ludziom. Mam wrażenie, że już swoje laury odebrałem, dlatego pragnę oddać innym pole do działania. Pracuję w mediach od 20 lat i myślę, że niedługo pojawi się jakaś ciekawa propozycja.

Satyryk zapewni także, że telewizja nie jest jedynym medium, w którym może spełniać swoje zawodowe ambicje:

Robię "Szymorning", który jest super, a jeśli chodzi o telewizję, to nie jest ona najważniejsza. Ludzie sobie wyobrażają, że bez telewizji nie ma życia i ktoś nie istnieje. Jest wiele różnych bytów, a ja mam zajęcie, zresztą nie chcę robić jakichś zbędnych ruchów, na przykład angażować się w teleturnieje, czy coś w tym stylu, bo to nie ma sensu. Mam radio, które jest dla mnie powrotem do korzeni, świetnie się z tym bawię, fajnie to idzie, więc będę robił to dalej. Mam pomysły, które kiełkują w głowie i sam jestem ciekaw, co przyniesie najbliższy czas.