Głos w sprawie zabrał Marcin Szczutkowski, menadżer Radosława Majdana.

W rozmowie z portalem Pudelek.pl twierdzi, że Damian Gorawski zadzwonił na policję i zeznał, że jego używki są własnością ówczesnej narzeczonej, Anny Prus.

Reklama

CZYTAJ U NAS: ANNA PRUS SKAZANA ZA NARKOTYKI

Gorawski wiedział, że Prus chce od niego odejść i w ten sposób chciał ją zaszantażować.

Jak czytamy w portalu Pudelek.pl:

Reklama

- Po dłuższym czasie od tego wydarzenia Ania poznała Radka. Niestety, jej były chłopak jak obiecał, tak zrobił, w momencie gdy dowiedział się że Ania jest szczęśliwa z innym mężczyzną, sprawa wypłynęła do mediów. To przykra historia, szczególnie, że dotyczy bardzo prywatnej sfery życia - mówi Szczutkowski.

Szczutkowski zapowiada, że będą podejmować działania zmierzające w kierunku ukarania szantażysty i zmiany wyroku skazującego Annę Prus.