Laureatka Oscara Susan Sarandon i reżyser filmów dokumentalnych Michael Moore twierdzą, że są inwigilowani przez rząd. O swoich obawach aktorka opowiedziała w minioną niedzielę podczas Tribeca Film Festival w Nowym Jorku.

Reklama

- Wiemy, że jesteśmy pod obserwacją i że miałam telefon na podsłuchu - powiedziała publicznie Sarandon.

- Odmówiono mi także poświadczenia bezpieczeństwa, potrzebnego, by wejść do Białego Domu i nie wiem, dlaczego - dodała aktorka.

Zarówno aktorka jak i reżyser są dość kontrowersyjnymi działaczami politycznymi i społecznymi, a ich aktywizm może być uznawany przez rząd jako niepokojący.

Reklama

Susan Sarandon od czterech dekad jest działaczką promującą politykę liberalną i walkę o prawa człowieka w Stanach Zjednoczonych. W 2003 roku brała udział w protestach przeciwko inwazji w Iraku oraz na rzecz wycofania wojsk. W listopadzie ub. roku dołączyła do manifestacji ruchu "Okupuj Wall Street" i protestów przeciw nierównościom społecznym. Aktorka nawołuje także do bezwzględnej akceptacji homo- i biseksualistów.

Działa na rzecz osób ze środowiska LGBT oraz chorych na AIDS.

Amerykański reżyser i producent, Michael Moore jest natomiast głównym krytykiem globalizacji, dużych korporacji, przemocy związanej z bronią, wojny w Iraku, George'a W. Busha i amerykańskiego systemu opieki zdrowotnej. Moore jest także zaangażowany w obronę wolności słowa, szczególnie w internecie. Wyreżyserował dwa głośne filmy: "Kapitalizm, historia miłosna" z 2009 oraz kontrowersyjny "Fahrenheit 9.11", który jest ostrą krytyką George'a W. Busha i jego polityki.