Tomasz Lis był gościem podcastu Żurnalisty. Dziennikarz i były naczelny "Newsweeka" udzielił wywiadu, w którym opowiedział zarówno o swojej książce, która niebawem pojawi się na rynku, jak i o swoim życiu osobistym.
Żurnalista wspomniał, że Lis usunął z książki rozdział o kobietach, twierdząc, że "mogło być z niego więcej bigosu niż pożytku" - co sam dziennikarz potwierdził. Żurnalista stwierdził, że dziennikarz zawsze wybierał "silne kobiety" i zapytał go, co to dla niego znaczy.
Co Tomasz Lis powiedział o swoim małżeństwie z Kingą Rusin?
Były naczelny "Newsweeka" stwierdził, że to kobieta niezależna, posiadającą własne pasje i poglądy. Dodał, że nigdy nie chciał, by jego żona była klasyczną panią domu. Swoje dwie byłe żony - Kingę Rusin i Hannę Lis określił jako "wybitne".
(...) Nie chciałem mieć nigdy żony od obiadów i nakładania kapci, dla której treścią życia byłoby oczekiwanie, aż mąż wróci z pracy. W związku z tym żonami moimi były kobiety silniejszej indywidualności. Uważam, że osoby wybitne- powiedział.
Żurnalista przytoczył przy tej okazji słowa Rusin sprzed lat, która powiedziała, że w małżeństwie czuła się "niewystarczająco dobrą matką, żoną, kochanką". Dodała wówczas, że doskonale wie, czego nie chce w związku, wymieniając przy tym m.in. dominację jednej strony nad drugą czy tradycyjne role kobiece i męskie, gdzie żona gotuje obiad, a mąż zarabia.
Lis stwierdził, że nie będzie polemizował z Rusin.
Lis o związku z Rusin: Oczywiście miałem refleksję pod tytułem "Tak, to porażka"
Byłoby błędem taktycznym i strategicznym, gdybym publicznie wchodził z Kingą w polemiki, ale nie mogę nie zauważyć, że jednak przez siedem lat życia obiady jadłem zawsze w stołówce, poza weekendami. A w weekendy jedliśmy razem w restauracjach - powiedział.
Wyznał, że co prawda ma pewne przemyślenia a propos swojego pierwszego małżeństwa, ale za jego rozpad nie będzie się bić w pierś.
Oczywiście miałem refleksję pod tytułem "Tak, to porażka", jak jest porażka, to zawsze są dwie strony. Choć, jak mówi mądrość ludowa, zawsze są odpowiedzialne za koniec małżeństwa obie strony, czyli żona i teściowa- stwierdził.
Dlaczego media wiedzały o "rzymskim ślubie" Lisa?
Lis odniósł się też do swojego związku z Hanną Lis. Odpowiedział na pytanie, dlaczego media wiedziały o ich rzymskim ślubie, który odbył się w 2007 roku.
Nie mieliśmy życia, telefon dzwonił co pół minuty (...). To nie był komunikat dla świata, tylko dla świętego spokoju, na odczepnego. Potwierdzenie tego, co i tak już wiedzieli - tłumaczył.
Wracając do tematu i pytania, co sprawiło, że jego pierwsze małżeństwo nie przetrwało, odpowiedział, że m.in., że zbyt późno wracał do domu oraz za bardzo poświęcał się bieganiu. Przyznał, że to stało się zbyt ważną częścią jego życia.
Właściwie cały grafik dzienny, tygodniowy był podporządkowany bieganiu. To nie umacnia więzów - powiedział.