Marina i jej mąż Wojciech Szczęsny byli bohaterami programu "Alarm!". W sylwestra Marina wystąpi wraz z gwiazdami podczas koncertu organizowanego przez TVP.

Kilka dni temu ona i Szczęsny ogłosili, że zamierzają zbudować dom w tym mieście.

Reklama

Zakochaliśmy się w Zakopanem, to miasto ma w sobie niezwykłą energię. To jedzenie, te ziemniaki w sreberku ze śmietaną - mówiła Marina.

My mamy zupełnie inne upodobania: ja jestem bardziej mięsny niż moja żona. Ja to jestem typowy Polak. Lubię sobie ognisko zrobić, karkówka, kiełbacha - powiedział Wojtek.

Para opowiedziała w programie, jak narodziło się ich uczucie. Okazuje się, że bramkarz nie od razu zdobył serce swojej żony.

Już na pierwszej randce Szczęsny zapowiedział Marinie, że zostanie jego żoną, na co ona odparła: "Nie dla psa kiełbasa".

Byłam w szoku, że ktoś może być tak pewny siebie, nie zna w ogóle dziewczyny i po dwóch godzinach - i paru głębszych - mówi: "Słuchaj, ty będziesz moją żoną" - stwierdziła.

Marina zdobyła się także na szczere wyznanie i opowiedziała o swojej chorobie.

To było na początku zeszłego roku. Poszłam do lekarza, bo chciałam przygotować się do kolejnej ciąży. Usłyszałam, że mam nowotwór na jajniku. Nie było wiadomo, czy to jest rak, czy nie. Ale gdy słyszysz "nowotwór" w młodym wieku, to jest to po prostu cios w serce - wspominała Marina.

Nagle wszystkie plany legły w gruzach, bo okazało się, że to wszystko nie jest ważne, trzeba się skupić na zdrowiu. Nie chcę się użalać nad sobą, na całe szczęście okazało się, że nie było to nic złośliwego. Doszłam do siebie- wyznała.

Dodała, że to był dla niej bardzo ważny i zmieniający wiele moment w życiu.

Był to przełomowy moment w moim życiu, który pokazał mi, jak wszyscy jesteśmy w obliczu tego pędu malutcy. Czuję, że to jest ten moment, że mam za sobą może trudne, może traumatyczne przeżycia, ale zostawiam je w tyle, idę do przodu i chcę teraz dać z siebie wszystko- powiedziała.