Beata Kozidrak w sądzie rejonowym dla Warszawy Mokotowa w Warszawue usłyszała wyrok za jazdę po alkoholu. 1 września 2021 roku około godziny 19.40 piosenkarka została zatrzymana za kierownicą BMW, przy skrzyżowaniu al. Niepodległości z ulicą Batorego na warszawskim Mokotowie. Badanie wykazało 2 promile alkoholu w wydychanym przez artystkę powietrzu.
Kozidrak w środę została ukarana 200 stawkami dziennymi w wysokości 250 zł każda oraz pięcioletnim zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ma też zapłacić 20 tys. zł świadczenia na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Nie zasądzono prac społecznych ani tym bardziej kary ograniczenia wolności, bo sąd znalazł wiele okoliczności łagodzących.
Przyznała się, wyraziła żal, przeprosiła, jest osobą niekaraną (...) należy wziąć pod uwagę jej dotychczasowy uregulowany tryb życia, w tym niekwestionowany dorobek artystyczny oskarżonej, jej zasługi dla polskiej muzyki i kultury - mówiła sędzia Agata Pomianowska.
Ostatni argument zaskoczył Ilonę Łepkowską.
Pani Beata Kozidrak to nie Herbert, Miłosz, nie Andrzej Wajda (...). Każdy człowiek w obliczu prawa powinien być traktowany tak samo, a jeśli już używamy tego argumentu, to może wobec ludzi rozsławiających Polskę na świecie - mówi scenarzystka w rozmowie z "Faktem".
Prokuratura uważa podobnie, dlatego zapowiada apelację.
W ocenie prokuratury wymierzona oskarżonej kara jest rażąco łagodna, a jako taka nie spełni stawianych jej celów, w szczególności zapobiegawczych oraz wychowawczych - tłumaczy tabloidowi prokurator i rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Aleksandra Skrzyniarz.