Rafał Maślak na początku wyznał, że nie mógł uczestniczyć w akcji porodowej małżonki z powodu ograniczeń związanych z pandemią, dlatego udał się do domu.

Wreszcie razem. To był stresujący tydzień. Kiedy nadszedł czas, zawiozłem Kamilę z samego rana do szpitala, niestety nie mogłem wejść do środka, musiałem wrócić do domu. Chwilę później dostałem od żony SMS, że zaczęli przygotowywać do zabiegu. Byłem sam w domu, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Pojechałem skołowany na siłownie, zacząłem rzucać ciężarami, nie mogąc nawet doliczyć do dziesięciu - napisał.

Reklama

Nie krył, że narodziny Michaliny, bo tak ma na imię jego córka, wywołały w nim ogromne emocje.

Przyznał, że początkowo targała nim złość spowodowana brakiem kontaktu z ukochaną i niemożnością dowiedzenia się o stan, w którym się znajdowała.

Reklama

Po kilku godzinach zacząłem się mocno martwić i wkurzać, że nie mam żadnego wpływu i wiedzy na to co się dzieje. Wracając do domu, dostałem od Kamili zdjęcie, na którym pierwszy raz zobaczyłem swoją córeczkę. Od razu zadzwoniłem! Kiedy odebrała, nie wytrzymałem, rozpłakałem się jak dziecko. Wszystkie emocje zeszły, zamieniły się w jedno wielkie szczęście. Na pierwsze odwiedziny musiałem poczekać jeszcze dobę, wtedy pierwszy raz dotknąłem i przytuliłem Michasie… Dziękuję moja bohaterko Kamilo. Witaj na świecie córeczko - napisał Rafał Maślak.