Andrzej Piaseczny na opublikowanym wideo mówi, że ma koronawirusa i trafił do szpitala po 10 dniach chorowania w domu.

Reklama

Widać, że mówienie przychodzi mu z trudem i jest podłączony do aparatury podającej mu tlen przez rurki umieszczone w nosie.

Kochani wolałbym się w tym stanie w ogóle nie pokazywać, ale wiem, że jest jeszcze wielu ludzi, którzy dosłownie mają to w nosie to, co może się z nami wydarzyć. Też myślałem, że przejdę to wszystko spacerkiem, ale po 10 dniach chorowania w domu musiałem się znaleźć tutaj - mówi na nagraniu.

Przeprasza swoich fanów, którzy oczekiwali na jego koncerty i mówi, że ma nadzieję na spotkania w przyszłości.

Reklama

O co na nagraniu prosi Piasek?

Artysta dziękuje lekarzom i pielęgniarkom, którzy się nim opiekują i prosi, by wszyscy przestrzegali zasad bezpieczeństwa i higieny w dobie pandemii.

Bądźcie zdrowi i trzymajcie się, bardzo proszę, zasad bezpieczeństwa i higieny. Bardzo też dziękuję wszystkim, którzy naprawdę z pasją i zaangażowaniem się tutaj się mną zajmują. Zdrowia! - mówi.

W rozmowie z portalem o2.pl menadżerka piosenkarza powiedziała, jak się czuje.

Andrzej czuje się już trochę lepiej i jest pod opieką lekarzy. Jesteśmy dobrej myśli - powiedziała Julita Janicka.

Jak czuje się Piasek?

Teraz sam Piasek zabrał głos w sprawie swojego stanu zdrowia. We wpisie zamieszczonym na Facebooku zaznaczył, że nie spodziewał się takiego rozgłosu i dodał, że ma nadzieję, iż jego apel przyczyni się do czegoś dobrego. Dodał, że bardzo bał się szpitala, jednak kiedy zaczął tracić przytomność, musiał do niego trafić.

Pozwólcie, że najpierw podziękuję za wsparcie i wszystkie dobre słowa, które od Was otrzymałem w ostatnich dniach. Muszę przyznać, że ich liczba ogromnie mnie zaskoczyła. Znamy się wiele lat i wiecie, że nie należę do osób biorących udział w codziennej publicznej celebrze życia towarzyskiego. Podanie informacji o moim stanie zdrowia miało być prośbą o wybaczenie nieobecności na planowanych koncertach - i tak przecież przekładanych nieustająco z powodu pandemii. Wiadomość o chorobie - niespodziewanie dla mnie - odbiła się tak ogromnym echem. Mam jednak nadzieję, że ta sytuacja przyniesie coś dobrego w zakresie edukacji zdrowotnej, świadomości i rozwagi - odnoszących się do koronawirusa - zaczął Andrzej Piaseczny.

Reklama

Wyznał, że zaraził się od jednego z członków rodziny.

Pomimo natychmiastowej izolacji, zastosowania wszystkich zalecanych środków medycznych i początkowej poprawy mojego stanu zdrowia, po 9 dniach choroby nastąpiło załamanie. Nie mogłem samodzielnie oddychać, a serie niemożliwych do powstrzymania ataków kaszlu doprowadzały do utraty przytomności - napisał Andrzej Piaseczny.

Lęk leży w ludzkiej naturze i rzeczywiście bardzo bałem się szpitala. Na szczęście dla mnie nie było za późno. Zostałem poddany procedurom ratunkowym i podłączony do aparatów wspomagających oddychanie oraz rozprężających płuca. Jestem przekonany, że te dni spędzone w szpitalu zadecydowały nie tylko o mojej bieżącej kondycji, ale również o komforcie życia w przyszłości - dodał.

Poinformował też, co się dzieje z nim obecnie.

Właśnie przed chwilą odłączono mnie od wspomagania w oddychaniu. Tlen przyjmuję już tylko jak wszyscy lżej chorzy pacjenci. Wszedłem na ostatnią prostą do wyzdrowienia. Może będzie to nawet bardzo długa prosta, a jej przejście zajmie jeszcze kilka miesięcy, ale na końcu jest coś absolutnie najcenniejszego - zdrowie - napisał muzyk.