Ilona Łepkowska na swoim profilu na Facebooku umieściła post, w którym stwierdziła, że celebryci wybierający się na zagraniczne wakacje, nie odczuwają solidaryzmu społecznego z mniej zamożnymi obywatelami.
Jej zdaniem dobroczynne działania, które podejmują, są wykonywane przez nich tylko po to, aby pochwalić się później nimi w social mediach.
No to napiszę, o czym myślę od dłuższego czasu. Nie o tym, że nasi celebryci latają po świecie, jakby musieli koniecznie sprawdzać, które morze cieplejsze - Bałtyk czy Ocean Indyjski, jak tego ze szkoły się nie dowiedzieli... Niech latają. Mają prawo mieć w du*ie to, że tylu ludzi jest bez pracy, walczy o życie swoich firm, że rodziny wariują na 60 metrach z dwójką dzieci w zdalnej nauce i dwójką rodziców na pracy zdalnej, że starsi ludzie stoją na mrozie pod przychodnia, żeby zapisać się na szczepienie... W końcu ma to ich prawo kompletnie nie obchodzić. Solidarności biednych z bogatymi mają prawo nie odczuwać, starczy, jak wrzucą setkę do puszki Owsiakowi i wkleją fotę z serduszkiem na Insta. Idealiści wyginęli w Powstaniu Warszawskim, a ci już całkiem ostatni to chyba w Kopalni Wujek... - stwierdziła Łepkowska.
Wymieniła zarówno miejsca, do których grubszy portfel pozwolił im pojechać.
Więc niech, kurde lecą na te Malediwy, Zanzibary, Madagaskary, Furtaventury, niech śmigają do Tulum, Dubaju, Hurghady jak ich zima w Polsce przygnębia. Zarobili, to mają, prawda? Dlaczego ich dzieci nie mają robić babek w ciepłym piasku? Nikt nie mówił, że życie jest sprawiedliwe - dodała.
"Niech się nie fotografują nad tymi basenami pod palmą"
Najbardziej skrytykowała Barbarę Kurdej-Szatan, która z drogim wózkiem i w towarzystwie lokalnych dzieci pokazała się na plaży.
Tylko, do cho*ery jasnej, niech polecą i wrócą, albo może nawet lepiej niech nie wracają, tylko niech przestaną, ku*wa mać, wstawiać foty z plaży w codziennie innym bikini na Instagram i Facebook. Tak po prostu ze zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. Niech się nie fotografują nad tymi basenami pod palmą. Niech nie pokazują zdjęć z małoletnimi lokalsami ciągnącymi się za ich zaje*istym cyber-turbo wózkiem dziecięcym w nadziei, że dostaną jakiś grosz wyjęty z cudnej nerki marki Prada czy Gucci - napisała.
Oj, przepraszam, zapomniałam, oni przecież są tam w pracy! I muszą wstawiać foty z tym wózkiem, w tym kostiumie i z tą torebką, bo wózek, kostium i torebka zarobiły na ich wakacje... Więc inaczej może? Może to w naszych rękach są następne wakacje tych zapracowanych pań i panów? Może ci wszyscy, których nie stać na Zanzibar niech nie lajkują tych fotek i nie napędzają nabotoksowanym celebrytkom kasy na kolejny wyjazd, co? - dodała.
"Najwyżej umrę, mając mniej plaż zaliczonych"
Zgodziła się też z jednym z krytycznych komentarzy wobec Krzysztofa Gojdzia, lekarza medycyny estetycznej. W poście wyjawiła, że w przeszłości odwiedziła wiele z miejsc, do których wyjeżdżają teraz celebryci. Podkreśliła jednak, że w dobie pandemii nie podróżuje.
A na koniec - by uprzedzić komentarze - w wielu z wymienionych miejsc byłam. Nie zarabiałam na te wakacje wrzucaniem fotek z oznaczonymi na nich produktami. Nadal stać mnie byłoby spokojnie na takie podróże, ale wiecie, jest pandemia i mądrzy ludzie wiedzą, że im mniej przemieszczania się, tym mniej przenoszenia wirusa... A poza tym mam psa staruszka i na pewno go teraz nie zostawię dla wylegiwania się na plaży... Bo są dla mnie rzeczy ważniejsze od drinka pod palmą... Jestem prawie dwa razy starsza od większości tych instagramowych "turystów" i być może już wiele podróży mnie ominie. Trudno. Najwyżej umrę, mając mniej plaż zaliczonych... - napisała.