Burza wokół listy artystów i firm, które otrzymają dotacje od rządu a tym samym wsparcie w ramach kryzysu wywołanego pandemią, sprawiła, że minister Gliński wstrzymał wypłatę przyznanych pieniędzy.

Reklama

Niektórzy artyści nie kryli rozczarowania. Wśród nich jest m.in. Katarzyna Cerekwicka.

Mogą już państwo odetchnąć z ulgą. W swoim projekcie zakładałam udział 68 osób. Byłoby to 68 miejsc pracy.Kosztorys nie obejmował mojego wynagrodzenia.Tyle osób dostałoby prace w grudniu, i już nie dostanie - cytuje wpis Cerekwickiej portal Pudelek.pl.

Internauci zaczęli dopytywać Cerekwicką, jak wyjaśni fakt, że chciała zatrudnić 68 osób.

Planowałaś zrobić jakieś duże wydarzenie muzyczne, że aż tyle osób Ci wyszło? Przecież zazwyczaj osób z Twojej ekipy jest dużo, dużo mniej bo kilkanaście osób - pytała jedna z internautek.

Proszę zobaczyć dwa filmy backstage choćby z ostatniego mojego teledysku lub sesji zdjęciowej. Policzyć sobie, ile przy takiej produkcji pracuje osób. Tak, to były trzy projekty. Moja działalność to nie tylko koncerty, ale także tworzenie płyt, koncertów, teledysków i innych wydarzeń. Rocznie zatrudniam kilkaset osób - brzmiała odpowiedź artystki cytowana przez Pudelek.pl.

Wśród komentujących byli też tacy, którzy poparli wokalistkę.

"Jestem zdruzgotana. Cala burza, która się rozpętała, zupełnie bezpodstawnie pozbawia pomocy ludzi, którzy od marca najbardziej na nią czekają", "To jest takie polskie. Skoro ja nie dostałem to po co ktoś ma dostać. I wydaje się, że chyba najgłośniej szczekali ci, którzy w ogóle się o wsparcie nie ubiegali" - brzmiały komentarze.