W związku z lekcjami religii w szkołach, od dawna toczy się zażarta dyskusja. Wiele osób uważa bowiem, że zajęcia te nie powinny odbywać się w szkolnych salach, a na kościelnych zakrystiach, tak jak to bywało kiedyś. Inn zaś są zdania, że religia jest tak samo ważnym przedmiotem, jak matematyka, języki, czy historia i jak najbardziej powinna być nauczana w szkołach.

Reklama

Karolina Korwin Piotrowska najwyraźniej nie jest zwolenniczką tego rozwiązania, bowiem w związku z rozpoczęciem nowego roku szkolnego postanowiła uświadomić rodziców, że lekcje te nie są obowiązkowe:

1. Lekcje religii nie są obowiązkowe.
2. W każdej chwili, bez żadnych konsekwencji i bez tłumaczenia się, można z nich dziecko wypisać.
3. Można go też nie zapisywać, a szkoła ma obowiązek zapewnić dziecku opiekę. Zgodnie ze stanowiskiem miasta te nieobowiązkowe zajęcia (tak jak wszystkie inne nieobowiązkowe zajęcia: etyka, kółko plastyczne, karate) powinny być umieszczane przed lekcjami lub po nich, żeby nie odbierać wszystkim dzieciom najlepszych godzin skupienia, kiedy powinny uczyć sie przedmiotów naukowych i żeby nie niszczyć wspólnoty uczniowskiej podziałami religijnymi.

W kolejnych punktach dziennikarka przestrzega rodziców przed tym, jakie treści mogą być przekazywane ich dzieciom podczas lekcji religii:

4. Posyłanie dzieci na religię nie jest "neutralne" i nie jest dobrym pomysłem na "podniesienie średniej", bo "najwyżej się ponudzi". Ludzie uczący religii najczęściej nie mają właściwego przygotowania pedagogicznego a program tych nieobowiązkowych zajęć nie podlega kontroli MEN ani dyrektorki szkoły (!), dlatego podczas tych lekcji mogą być dzieciom przekazywane treści sprzeczne z prawami człowieka (np. bzdury o "ideologii lgbt" czy "gender"), podżegające do nienawiści np. wobec osób LGBTQ (bo katecheci realizują linię wyznaczaną przez episkopat), przekonujące o niższości kobiet wobec mężczyzn - ich rzekomo "naturalnej" "służebnej roli" - i tym podobne średniowieczne absurdy.
5. Podczas katechezy dzieciom wmawia się rzeczy sprzeczne z tym, czego uczą się na biologii, fizyce, wiedzy o społeczeństwie, historii, etyce; rzeczy sprzeczne z obecnym stanem wiedzy medycznej.
6. Można posyłać dziecko na etykę i na religię, albo na żadne z wymienionych.
7. Kościół - głosami wielu jego hierarchów - publicznie opowiedział sie po konkretnej stronie sporu politycznego i twardo tę linię realizuje - to oznacza, że wasze dziecko podczas katechezy lub połączonych z nimi mszy, może podlegać także politycznej agitacji.


Reklama

Korwin Piotrowska zamieściła także stanowisko władz Warszawy dotyczące nieobowiązkowych lekcji religii w szkołach. Czytamy w nim między innymi, że nikt nie może zmuszać rodziców do udzielenia zgody na uczestniczenie dziecka w lekcjach religii, ani żądać od nich uzasadnienia wypisania dziecka z takich zajęć. Katechezy zaś powinny odbywać się godzinach niekolidujących z zajęciami obowiązkowymi, a w trakcie ich trwania szkoła musi zapewnić uczniom nieuczęszczającym na religię odpowiednią opiekę.